Alkoholizm. Wołamy na puszczy w sprawie łatwej dostępności i zbyt niskiej ceny. Nikt nas nie słucha

Wspieranie alkoholizmu ma się dobrze w Polsce. – Przyczyną różnych promocji i powstających wyścigów, kto będzie taniej sprzedawał wyskokowe napoje jest m.in. to, że wprowadzono “małpki” ułatwiające ukrywanie picia, że handluje się na stacjach benzynowych, że nie wprowadza się zakazu sprzedaży na terenie kraju w sklepach po godz. 22.00., że nie wprowadza się minimalnej ceny na alkohol… To są sprawy, które nie powinny się zdarzyć w cywilizowanym kraju! Jeśli coś działa przeciwko obywatelom państwa i tego się nie załatwia, pomimo że wciąż się mówi na ten temat, sprawa musi mieć drugie dno – mówi dr n. med. Bohdan Woronowicz.
Fot. Pixabay

Fot. Pixabay

Beata Igielska, Focus o Zdrowiu: Doktorze, znów jest promocja: miksuj dowolnie wszystkie wódki, 50 proc. taniej drugi produkt. Dodam obrazek z kolejki w tym sklepie: pan w wieku 50 plus ma już flaszkę w koszyku. No ale zauważył promocję, bierze drugą flaszkę.

Dr med. Bohdan Woronowicz, psychiatra, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień. Utworzył i przez 35 lat kierował Ośrodkiem Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Założyciel i wieloletni dyrektor Centrum Konsultacyjnego Akmed w Warszawie. Fundator i wieloletni prezes zarządu Fundacji Zależni Niezależni. Jeden z dwójki fundatorów Fundacji Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce:

Dyskutowanie na temat szkodliwości takich promocji nie ma sensu. Każda myśląca osoba wie, że koszta związane z naprawianiem tego, co niszczy alkohol, są co najmniej czterokrotnie wyższe niż dochody z jego sprzedaży. Koszta rozpraszają się na wiele różnych dziedzin. Producenci i handlarze zarabiają, a państwo, czyli my – podatnicy, dopłacamy do ich interesów, finansując straty spowodowane alkoholem.

Dr med. Bohdan Woronowicz, psychiatra, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień. Utworzył i przez 35 lat kierował Ośrodkiem Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Założyciel i wieloletni dyrektor Centrum Konsultacyjnego Akmed w Warszawie. Fundator i wieloletni prezes zarządu Fundacji Zależni Niezależni. Jeden z dwójki fundatorów Fundacji Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce.

Słyszę głos bardzo zmartwionego człowieka, który prawie całe zawodowe życie pomaga osobom uzależnionym od alkoholu. Rząd w końcu zrobi coś z tymi promocjami, czy nie?

Jak na razie, podobnie jak rządy wcześniejsze, obecny również przegrywa z proalkoholowym lobby. Nawet już nie chcę tego oglądać ani słuchać. Nie mamy żadnego wpływu na to, co się dzieje z alkoholem w tym kraju. Jego ofiary trafiają do mnie. Od lat zwracamy uwagę, sygnalizujemy, że większa dostępność alkoholu to większe spożycie, a większe spożycie to więcej problemów. Źle się dzieje i jak widać państwo nie potrafi sobie z tym poradzić już od wielu lat. Proalkoholowe lobby jest niezwykle bogate. Dobrze wiedzą do kogo i z czym ruszyć.

Szacuje się, że w Polsce jeden punkt alkoholowy przypada na 300 osób.

No właśnie, a normy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) to jeden punkt na 1,5 tys. – 1 tys. Wygląda na to, że w Warszawie każdy 10-piętrowy blok ma swój punkt handlu alkoholem.

Czy jest obecnie jakiś ruch, żeby wycofać sprzedaż alkoholu ze stacji benzynowych?

Kilka miesięcy temu mówiła na ten temat minister zdrowia Izabela Leszczyna i na tym się skończyło, bo na taki ruch nie ma zgody w koalicji. Można się nieco pocieszyć, że w niektórych miastach są ograniczenia sprzedaży alkoholu. Ostatnio bardzo się ucieszyłem na wiadomość, że do mądrych miast, w których nie handluje się alkoholem między 22.00 a 6.00, dołączył od 1 lutego Konin, w którym za tym ograniczeniem głosowało aż 70 procent mieszkańców. Pocieszające jest również to, że wbrew staraniom proalkoholowego lobby, wyniki ostatnich badań mówią o mniejszym spożyciu napojów alkoholowych przez młodzież.

Przyczyną różnych promocji i powstających wyścigów, kto będzie taniej sprzedawał jest m.in. to, że wprowadzono „małpki” ułatwiające ukrywanie picia, że alkoholem handluje się na stacjach benzynowych, że nie wprowadza się zakazu sprzedaży na terenie całego kraju w sklepach po godz. 22.00., co powoduje turystykę alkoholową do sąsiedniego miasta, sąsiedniej gminy, to, że się nie wprowadza minimalnej ceny na alkohol czy w sklepach spożywczych nie wydziela się specjalnych stoisk do sprzedaży napojów alkoholowych… To są sprawy, które nie powinny zdarzyć się w cywilizowanym kraju! Wołamy na puszczy, nikt się tym wołaniem nie przejmuje. A jeśli od tylu lat nic z tego nie wychodzi, można się tylko domyślać, że chodzi o pieniądze.

Jeśli coś działa przeciwko obywatelom państwa i tego się nie załatwia, pomimo że wciąż się mówi na ten temat, sprawa musi mieć drugie dno. A jak nie wiadomo, o co chodzi, to przeważnie chodzi o pieniądze.

Swego czasu dobrze działała Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zlikwidowano ją jednak.

Powstało Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. Poprzednio, jak PARPA składała różne wnioski, skargi, było o tym głośno. W tej chwili problem alkoholowy dołączył się do innych uzależnień i przestał wybrzmiewać jak za czasów PARPA. Jej dyrektora, Krzysztofa Brzózkę, wywalono, bo doradzał nie tak, jak sobie ówczesne władze życzyły. Minister zdrowia oficjalnie stwierdził, że “stracił zaufanie” do dyrektora, więc go zwolnił ku wielkiej radości proalkoholowego lobby.

Nie bez kozery dyrektor Brzózka sam o sobie mówi: “Byłem wrzodem na ciele lobby alkoholowego”. Ze smutkiem stwierdzam, że jak pana słucham, nie dostrzegam szansy na wyjście z tego pata…

Bardzo liczyłem, że zmiana władzy coś zmieni, a w tej chwili już widać, że to są tylko słowa… Ale nie tracę nadziei.

Znam pana od dwóch lat i w zasadzie ciągle rozmawiamy o tym samym. Nic nie drgnęło.

Środowisko terapeutów i działaczy trzeźwościowych mówi na ten temat od wielu, wielu lat. Widzimy, co się dzieje, wiemy, co należałoby zrobić i nic z tego nie wychodzi. Problem usunięcia alkoholu ze stacji benzynowych w 2011 r. dotarł nawet do Senatu i tam mu “łeb ukręcono”. Myślałem ostatnio, że alkohol ze stacji paliw zostanie w końcu wycofany po wypowiedzi minister Izabeli Leszczyny, że jest jej “wstyd za polityków, także mojego środowiska, którzy uważają, że zakaz alkoholu na stacji benzynowej to atak na wolność. Alkohol na stacjach benzynowych to głupota, a nie wolność“. Okazało się po raz kolejny, że jestem naiwny, a politycy różnego szczebla nadal nic sobie nie robią z takich wypowiedzi. Wszyscy powinniśmy się chyba wstydzić za tych polityków, którzy kosztem naszego zdrowia, czerpią korzyści z handlu alkoholem i dlatego wygadują różne głupoty.

A jak jest w prawie z reklamą alkoholu? Widocznie jest dozwolona, skoro cały czas ktoś puszcza do nas oko? Oczywiście, sarkazm z mojej strony.

Jest prawo, które praktycznie nie działa. Jak składano doniesienia w tych sprawach, stwierdzana była niska szkodliwość społeczna czynu i umarzano postępowanie.

Czy w tej chwili Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom zajmuje się piętnowaniem tych, którzy nie stosują się do prawa, tak samo ostro jak poprzednio PARPA?

Myślę, że w tej chwili nie ma to takiej siły, jaką była w swoim czasie PARPA. Tym bardziej trzeba o tym mówić, pisać, nie poddawać się, żeby rządzący wiedzieli, że pamiętamy o tym.

Czytaj też: Odstawili alkohol na 18 dni. Zaskakujące, jak funkcjonował ich mózg po detoksie

No ale wie pan, że zdaniem niektórych internautów, zaglądających na moje profile w mediach społecznościowych, jestem oszołomką. “Wszystko jest dla ludzi” – argumentują.

Do mnie też mają pretensje. Nikomu w życiu nie zabraniałem picia. A ponieważ wiem, jak to działa i co z tym robić, dzielę się tylko doświadczeniem i wiedzą.

Jeśli ktoś nazywa panią oszołomką, nie mogę wykluczyć, że zapłacono mu za to, żeby panią ośmieszał, żeby podważył pani autorytet. Osoby niewygodne deprecjonuje się. Taki mechanizm wykorzystuje się na wielu polach. Nie tylko panią tak traktują. Nie zapomnę pewnego pseudodziennikarzyny z TVP, który parę lat temu wypomniał Borysowi Szycowi, który od ok.10 lat żyje w abstynencji od substancji psychoaktywnych i o tym głośno mówi, po jego krytycznej wypowiedzi na temat “gwiazdy” wspierającej pewną opcję polityczną, że “jest znany ze słabości do alkoholu…” Pewnie realizował polityczne zlecenie, żeby Borysowi poderwać autorytet i tym samym osłabić wagę jego wypowiedzi.

Te promocje to sprytna strategia marketingowa. Tacy jak ja strzelą zdjęcie półki z alkoholami, gdzie widać tabliczkę: uwaga promocja, napiszą post pełen wściekłości, a potem czytam: “to nie mogłaś dać znać wcześniej? Nalewki robię, spirytusu potrzebuję”.

To lepiej byłoby, żeby pani nic nie robiła? Powiem pani, że gdyby prawników, którzy za olbrzymie pieniądze są zatrudniani przez tych, którym zależy na udostępnianiu alkoholu, zatrudniło za dobre pieniądze państwo polskie, to oni by to szybko załatwili. Ale niestety, nikomu na tym nie zależy i jest, jak jest.

Gdy kilka tygodni temu mówiło się o wycofaniu alkoholi ze stacji paliw, pojawiły się głosy, że stacje zbankrutują. Takich tekstów nie puszcza nikt normalny. To wszystko dzieje się za pieniądze proalkoholowego lobby. Jeśli się mówi o prohibicji w nocy, twierdzą, że będą kwitły meliny. To ja na to: Policja potrafi znaleźć szybko kogoś, kto obraził jednego czy drugiego prezydenta, natomiast nie potrafi znaleźć tych, którzy w internecie handlują niebezpiecznymi lekami, czy po cichu albo jawnie handlują alkoholem. To jest i smutne i śmieszne. Policjanci zamiast obstawiać w nocy sklepy z alkoholem, mieliby przecież więcej czasu na wykrywanie i likwidację melin z alkoholem.

Czytaj też: Piłeś alkohol? Lepiej uważaj, kogo wtedy podrywasz

Kiedy na Litwie rząd ograniczył sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych, jego spożycie spadło.

W 2016 r. WHO uznała Litwę za kraj o najwyższym spożyciu napojów alkoholowych. Cztery lata później Litwa znalazła się na 6. miejscu i zdaniem WHO poczyniła największy postęp w ograniczaniu spożycia alkoholu. Skąd to się wzięło? Kiedy Litwini, zobaczyli, jak wysokie jest u nich spożycie, ograniczyli sprzedaż alkoholu od 10.00 do 20.00, a w niedziele od 10.00 do 15.00 i zlikwidowali sprzedaż na stacjach paliw. Alkohol sprzedają tylko osobom, które ukończyły 20 lat. Można? Można! To, oczywiście, problemu nie rozwiązało, ale badania wykazały, że ograniczyło spożycie alkoholu i o to przecież chodziło. Może warto byłoby przypomnieć sobie czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów i wziąć przykład z braci Litwinów?

Przy okazji przypomnę, że kiedy w 1980 r. spożycie w Polsce wynosiło 8,4 l. czystego alkoholu na głowę, mówiliśmy, że “komuna celowo nas rozpija”. Co powinniśmy powiedzieć dzisiaj?

Tyle że z oficjalnymi statystykami jest problem, bo jest cała szara strefa: spożycie spirytusu przemysłowego, pędzenie samogonu itp.

Na to się nic nie poradzi, dopóki nie będzie bezwzględnego egzekwowania kar. Wtedy nie robiliby tego w takim wymiarze. Trzeba wiedzieć do jakiego celu się zmierza, co chcemy osiągnąć. Brak zrozumienia problemu albo celowe jego bagatelizowanie jest tragedią. Przy okazji warto tu wspomnieć, że obecnie niektóre leki zawierające słynny już i u nas fentanyl można kupić w automacie receptowym, nie widząc lekarza. O tempora, o mores! Żyje się z godziny na godzinę i nie rusza się trudnych spraw dla świętego spokoju. Albo też z powodu, że ktoś przyjdzie i zaproponuje komuś coś ciekawego, jeśli ten będzie siedział cicho, albo głośno protestował przeciwko niewygodnym ograniczeniom.

Beata IgielskaB
Napisane przez

Beata Igielska

Tematyką zdrowia zajmuje się od 2020 r. Laureatka kilku nagród dziennikarskich. W styczniu 2025 r. została Dziennikarzem Medycznym Roku 2024 w kategorii Internet. Uwielbia tematy społeczne, ma wieloletnie doświadczenie w mediach ogólnopolskich. Pisze publicystykę, wywiady, reportaże – za jeden z nich została nagrodzona w 2007 r. Prywatnie wielbicielka dobrej literatury, muzyki, sztuki. Jej konikiem jest teatr – ukończyła oprócz polonistyki, także teatrologię. Lubi podróże.