Beata Igielska, Focus o Zdrowiu: Co będzie najbardziej potrzebne onkologom w 2025 roku?
Prof. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie: Mówmy raczej o pacjentach – im najbardziej będzie potrzebne realne wdrożenie Krajowej Sieci Onkologicznej tak, żeby ona sprawnie koordynowała diagnostykę i leczenie każdego pacjenta. Założeniem utworzenia Sieci jest, że każdy chory będzie leczony według tego samego standardu w ośrodkach zgrupowanych w Sieci.
Dlaczego to będzie możliwe?
Bo będzie obowiązek konsultacji pomiędzy ośrodkami o niższej referencyjności i wyższej referencyjności. Dzięki temu pacjent będzie miał ustawione właściwe leczenie. Jego część będzie mógł realizować bliżej miejsca zamieszkania.
Wszystko to brzmi bardzo dobrze. Jest jedno „ale” – wciąż nie mamy drobnego rozwiązania prawnego.
Mamy ustawę o Krajowej Sieci Onkologicznej, ale brakuje tam zapisu o realnym wdrożeniu elektronicznej karty DILO, czyli karty diagnostyki i leczenia onkologicznego. Ten dokument jest kluczowy, żeby w całości spiąć opiekę onkologiczną nad pacjentem.
Brakuje nam także systemu teleinformatycznego wdrożonego do kontaktów między ośrodkami.
Jak rozumiem, ten system jest tak ważny, właśnie dlatego, że będzie obowiązek konsultacji między ośrodkami onkologicznymi?
Tak, ponieważ umożliwiać będzie konsylia na odległość po to, żeby ustalić plan leczenia pomiędzy lekarzami w sposób profesjonalny, a nie tak jak obecnie.
Jak to się teraz robi?
Mówiąc oględnie, robimy to bardzo różnymi sposobami tak, żeby zachować zabezpieczenie poufności dokumentacji medycznej, a jednocześnie, żeby zrealizować cel.
Pewnie nie wszystko możecie zrobić wprost, bo jest, np. RODO?
No i bardzo dobrze, że jest RODO, wyciek dokumentacji medycznej to jest najgorsze, co może się przydarzyć w systemie ochrony zdrowia.
I dlatego warto być ostrożnym przy wpuszczaniu do placówek medycznych niesprawdzonych start-upów. Niektóre powstają tylko po to, by wynieść dane medyczne…
Akurat u nas w NIO jest to bardzo dobrze zabezpieczone, mamy stopień alarmowy BRAVO, drugi w czterostopniowej skali, nie można, ot tak podłączać się do internetu. Takich zabezpieczeń jest bardzo dużo. No i właśnie również system teleinformatyczny ma stanowić zabezpieczenie, by można było komunikować się między ośrodkami z poszanowaniem RODO i zabezpieczeniem danych medycznych, a jednocześnie, żeby nie trzeba było przesyłać danych na odległość i ściągać ich, potem kolejny raz wgrywać – obecnie zajmuje nam to mnóstwo czasu. A chyba nie o to chodzi w dzisiejszych czasach, kiedy można operować robotem z drugiej półkuli. A my nie mamy tak potrzebnego wdrożenia. Bo system teleinformatyczny istnieje, tylko nie jest wdrożony.
Kiedy w takim razie może zostać wdrożony?
Nie znam na to pytanie odpowiedzi.
Ale naprawdę jestem optymistą i wierzę, że w tym roku wdrożymy Krajową Sieć Onkologiczną. Determinacją wykazuje się zarówno Ministerstwo Zdrowia jak i środowisko lekarskie. Jeśli tego nie zmienimy, nic nie zmienimy. Krajowa Sieć Onkologiczna musi zaistnieć i kropka.
Druga sprawa, która nas, onkologów trapi, to skuteczne wdrażanie profilaktyki. Mamy badania przesiewowe…
…które nie cieszą się wzięciem. Dlaczego w Polsce profilaktyka to porażka?
Na to składa się wiele przyczyn. Pierwsza sprawa to na co w końcu zwrócono uwagę, czyli edukacja w szkole w kierunku zdrowia.
No ale ta edukacja ma być fakultatywna.
Chciałbym, żeby było inaczej, bo nauka o zdrowiu jest bardzo ważna. Jeśli człowiek nie nauczy się, jak myśleć o swoim zdrowiu, jak je kontrolować, nigdy nie będzie zdrowszy.
Profilaktyka polega na tym, że od początku wiemy, co powinnyśmy zrobić, żeby poodejmować świadome decyzje, aby w efekcie żyć dłużej. Profilaktyka nie jest za bardzo trudna. Badania zajmują kilka minut. Ale promocja zdrowia odnośnie do profilaktyki jest słaba. Chcemy, żeby była ona wdrożona do Internetowego Konta Pacjenta, IKP. Jest na to zgoda, konsensus, włącznie z Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego PZH – Państwowym Instytutem Badawczym.
Mamy trzy badania profilaktyczne, które są bezpłatne i dostępne – są blisko pacjenta. Żaden to problem, by się zapisać na mammografię, cytologię czy kolonoskopię, ale trzeba podjąć decyzję, żeby to zrobić. I trzeba mieć do tego przekonanie. Tymczasem aż 20 proc. Polaków uważa, że profilaktyka nie ratuje życia, a 40 proc. w ogóle nie wie, jakie są dostępne badania profilaktyczne .
Wielka szkoda, bo w pewnych typach nowotworów miesiąc opóźnienia w diagnostyce skutkuje niesłychanym ich rozwojem.
Odroczenie diagnostyki o ponad miesiąc, szczególnie w raku płuca i w nowotworach układu pokarmowego powoduje spadek możliwości wyleczenia chorego. Dzieje się tak również w czerniakach skóry czy raku piersi. Ale w pozostałych nowotworach nie ma takiej dynamiki rozwoju.
Badania profilaktyczne są kluczowe, bo wcześnie wykryty nowotwór jest w większości przypadków wyleczalny. I dlatego tak ważna jest ścieżka pacjenta. Krajowa Sieć Onkologiczna ma przyspieszyć diagnostykę. Chodzi o to, żeby pacjent nie błądził pomiędzy ośrodkami. Bo obecnie nawet jeśli ma DILO, musi się gdzieś zapisać, nie pokieruje go koordynator: pan jest już zapisany i trafia pan do tego ośrodka. To jest bardzo ważny element.
Nowotwory piersi w tej chwili w Polsce są naprawdę bardzo dobrze zabezpieczane przez ośrodki kompleksowej opieki, czyli tzw. Cancer Unity. One powoli stają się rzeczywistością także w leczeniu raka jelita grubego. Ale już w raku płuca ich nie ma, a tu potrzebujemy ośrodków kompleksowej diagnostyki.
Mamy problem z rakiem płuca.
Mamy, bo gdy popatrzymy na strukturę umieralności z powodu raków, to 20 proc. chorych na nowotwory umiera z powodu raka płuca.
Jak wygląda współpraca ze specjalistami od raka płuca w kontekście opisanego odkrycia przez m.in. pana zespół badawczy, że skojarzona immunoterapia podana przed operacją raka, daje doskonałe efekty, bo limfocyty uczą się tego raka?
Żeby limfocyty poszły do szkoły, musi być zdiagnozowany operacyjny nowotwór. W ośrodkach, gdzie jest dobra współpraca z torakochirurgami i dobra diagnostyka, opisana przez nas metoda leczenia przebija się. Ale gdy rozmawiam z naszymi kolegami specjalistami od raka płuca, mówią, że tylko pojedynczy chorzy kwalifikują się do takiego leczenia przedoperacyjnego, bo u pozostałych rak jest bardzo zaawansowany.
Czyli pacjenci z tymi zaawansowanymi rakami płuca po prostu wcześniej nie badają się? Jest przecież program Niskodawkowej Tomografii Komputerowej.
Nasi obywatele nie badają się.
Natomiast w raku piersi w tej chwili jest coraz większy standard leczenie przedoperacyjnego. W czerniaku limfocyty idą do szkoły. Złożyliśmy program w ministerstwie, jest po pierwszych ocenach, więc mam nadzieję, że będzie realnie finansowany.
Również w raku odbytnicy leczenie przedoperacyjne staje się standardem.
A czego potrzeba polskiej onkologii w kwestii leków? Mówił pan, że pod tym względem już jest nieźle.
Owszem, jest nieźle. Z miesiąca na miesiąc zapotrzebowania są uzupełniane.
No to czego konkretnie potrzebuje prof. Piotr Rutkowski, pracownik NIO w Warszawie?
Lepszej infrastruktury w naszym Instytucie. Pacjenci chcą się u nas leczyć. Przyjeżdżają i są zdziwieni, jak to wszystko wygląda.
I naprawdę brakuje mi tego, żebyśmy jako społeczeństwo uwierzyli, że profilaktyka ma sens. Nie myślę tu o wczesnym wykrywaniu nowotworów, ale również o zdrowszym trybie życia. Jeśli 30 proc. dorosłych Polaków pali papierosy, to jest fatalny wynik. Co gorsza, młodzież bezrefleksyjnie sięga po e-papierosy. Ludzie już z tego powodu umierają.
No tak, są, np. popcornowe płuca, czyli stan zapalny, zwłóknienie drobnych dróg oddechowych, utrudniające przepływ powietrza. Pojawia się kaszel i duszności. Może dojść do niewydolności oddechowej.
No i dopiero teraz reagujemy. Mam nadzieję, że pani minister nie zabraknie determinacji.