Choć brzmi jak skrajny przypadek, anafilaksja to reakcja, która dotyczy tysięcy Polaków rocznie. Według danych Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, nawet 130 tys. osób rocznie może doświadczyć takiego wstrząsu. Szacuje się, że od 40 do 120 przypadków kończy się zgonem. Eksperci przyznają jednak, że rzeczywista liczba zgonów może być większa – ze względu na błędne rozpoznania, niedostateczne raportowanie i brak ogólnokrajowych badań przesiewowych.
Czytaj też: Kamień milowy w leczeniu alergii na orzeszki ziemne. Prosty trik daje nadzieję tysiącom dzieci
Wstrząs anafilaktyczny może wystąpić nagle, nawet u osób, które wcześniej nie miały żadnych objawów alergii. Mimo to, jedynym uznanym i udokumentowanym czynnikiem ryzyka pozostaje przebyta wcześniej anafilaksja. To oznacza, że wiele osób nie wie, że są w grupie ryzyka – aż do chwili, w której ich życie wisi na włosku. A wtedy liczy się tylko jedno: natychmiastowa reakcja.
Anafilaksja może przytrafić się wszędzie i każdemu
Do najczęstszych przyczyn anafilaksji należą pokarmy, które odpowiadają za około 33 proc. przypadków. Orzeszki ziemne, owoce morza, mleko, jaja, soja czy pszenica mogą w jednej chwili wywołać gwałtowny spadek ciśnienia, duszność, obrzęk gardła i twarzy, a nawet zatrzymanie akcji serca. Jeszcze groźniej wygląda sytuacja u dzieci, gdzie alergie pokarmowe odpowiadają aż za 85 proc. epizodów anafilaksji. Na drugim miejscu są użądlenia owadów – szczególnie błonkoskrzydłych, takich jak pszczoły i osy – które stanowią ok. 19 proc. przypadków. Trzecią grupą ryzyka są leki: antybiotyki, środki przeciwbólowe, a także kontrasty stosowane w diagnostyce obrazowej.
Czytaj też: Drapanie: przynosi ulgę czy zagrożenie? W końcu poznaliśmy odpowiedź
To właśnie dlatego kluczowe jest nie tylko szybkie rozpoznanie objawów i wezwanie służb ratunkowych, ale przede wszystkim jak najszybsze podanie adrenaliny – jedynego leku, który może skutecznie zatrzymać postępujący wstrząs.
Prof. Radosław Gawlik, prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, mówi:
Oczywiście wezwanie służb ratunkowych to pierwszy odruch i bardzo ważny krok. Ale musimy mieć świadomość, że od chwili wykonania telefonu do przyjazdu karetki mijają dla poszkodowanego kluczowe minuty. Nie mamy też nigdy pewności czy reakcję wywołał pokarm, lek czy użądlenie, dlatego nie możemy czekać, aż sytuacja się rozwinie. Reagujmy od razu. To nie tylko obowiązek moralny, ale i prawny.
Rok 2025 przyniósł dwa przełomy. Pierwszym z nich było wprowadzenie refundacji dla automatycznych wstrzykiwaczy z adrenaliną. Do tej pory zakup tego leku wiązał się z dużym wydatkiem, który często przekraczał możliwości wielu rodzin. Teraz pacjenci mają szansę na dostęp do ratującej życie terapii bez barier finansowych.

Drugą zmianą była nowelizacja ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, która po latach niejasności uznała podanie adrenaliny jako element pierwszej pomocy. Oznacza to, że każdy – nauczyciel, opiekun, pracownik szkoły czy przypadkowy świadek – może podać lek bez obaw o konsekwencje prawne.
Prof. Zbigniew Bartuzi, przewodniczący Sekcji Alergii na Pokarmy PTA, wyjaśnia:
Ta zmiana może uratować więcej istnień ludzkich niż jakiekolwiek szkolenie. Dzięki niej adrenalina może być podana natychmiast, bez czekania na karetkę, bez paraliżu decyzyjnego i bez obawy o konsekwencje prawne. Wreszcie mamy jasność, że w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia nie trzeba być lekarzem, żeby działać.
Mimo pozytywnych zmian, eksperci ostrzegają: w praktyce sytuacja wciąż pozostawia wiele do życzenia. W większości szkół i przedszkoli nie ma w ogóle autowstrzykiwaczy ani procedur działania w przypadku wstrząsu. Personel nie zawsze jest przeszkolony, a wiedza o objawach anafilaksji często bywa szczątkowa. Tymczasem anafilaksja może przytrafić się wszędzie: na lekcji, na boisku, w autobusie, a nawet w galerii handlowej.
Prof. Radosław Gawlik mówi:
Jako środowisko medyczne od lat postulujemy, aby adrenalina była dostępna wszędzie tam, gdzie może dojść do wstrząsu anafilaktycznego. Bezdyskusyjnie dobrą praktyką, z której powinniśmy czerpać, było zdecydowane zwiększenie dostępności defibrylatorów. Teraz czas na kolejny krok.
Odpowiedzialność za bezpieczeństwo alergików nie spoczywa wyłącznie na ustawodawcach. Potrzebna jest masowa edukacja społeczna – zarówno wśród dzieci i młodzieży, jak i dorosłych. Polskie Towarzystwo Alergologiczne udostępnia na swojej stronie bezpłatne materiały edukacyjne: infografiki, plany postępowania, instrukcje obsługi autowstrzykiwacza, poradniki dla szkół i przedszkoli. Prowadzi także kampanie społeczne i szkolenia z udziałem ekspertów. Dzięki refundacji, zmianie prawa i pracy ekspertów szanse alergików w Polsce właśnie się zwiększyły. Teraz czas, byśmy my – jako społeczeństwo – byli na to gotowi.