Alzheimer to choroba, która zabiera najcenniejsze zasoby człowieka – pamięć, zdolność komunikacji, poczucie własnego „ja”. Wiemy, że w chwili diagnozy mózg chorego jest już poważnie uszkodzony, a nieodwracalne zmiany obejmują całe obszary kory i hipokampa. W tym momencie nie istnieje terapia zdolna zatrzymać procesy neurodegeneracyjne, a eksperymentalne próby usuwania blaszek amyloidowych kończyły się fiaskiem w setkach badań klinicznych.
Czytaj też: FDA zatwierdza domowe zastrzyki z lekanemabu. Nowa broń w walce z chorobą Alzheimera
Dlatego badacze coraz częściej koncentrują się na wcześniejszych etapach choroby, gdy uszkodzenia dopiero zaczynają się pojawiać. Jednym z najbardziej obiecujących tropów jest neurozapalenie – subtelny, ale przewlekły stan, który uruchamia lawinę procesów prowadzących do śmierci neuronów.
TSPO – wczesny sygnał neurozapalnego pożaru
Zespół kierowany przez prof. Tomása R. Guilarte z Florida International University (FIU) skoncentrował się na białku TSPO. W zdrowym mózgu jego poziom jest bardzo niski, ale w chwili, gdy mikroglej zaczyna reagować na nieprawidłowości, TSPO gwałtownie rośnie. W obrazowaniu PET obszary z wysokim stężeniem białka wyglądają jakby płonęły – rozświetlone intensywną czerwono-pomarańczową barwą.
Czytaj też: Alzheimer zdradza się nosem. Odkryto, jak choroba kradnie zmysł węchu
Najnowsze badanie, opublikowane w Acta Neuropathologica, ujawnia, że wzrost TSPO następuje niezwykle wcześnie. U myszy laboratoryjnych dochodziło do tego już w wieku sześciu tygodni, co odpowiada ludzkiej młodości, około 18-20 lat. Co istotne, wyższe poziomy TSPO notowano u samic, co odzwierciedla epidemiologiczny fakt, że dwie trzecie chorych na alzheimera stanowią kobiety.

Badacze zauważyli, że sygnał TSPO pochodzi głównie z mikrogleju – komórek odpowiedzialnych za „sprzątanie” mózgu. To one gromadziły się wokół pierwszych blaszek amyloidowych w hipokampie, a zamiast je usuwać, wysyłały sygnały zapalne, które nasilały proces degeneracyjny. To jak dokładanie drewna do ognia – zamiast gasić problem, mikroglej podsyca stan zapalny.
Objawy poznawcze u myszy pojawiały się dopiero kilka miesięcy później, co oznacza, że biomarker może wskazywać na chorobę na długo przed spadkiem pamięci czy uwagi.

Kluczowym elementem badań było potwierdzenie wyników w ludzkich próbkach. Materiał pochodził od członków rodziny z regionu Antioquia w Kolumbii, gdzie około 1200 osób dziedziczy tzw. mutację Paisa. Nosiciele tego wariantu zaczynają chorować już w wieku 30-40 lat, a ich życie zwykle kończy się w piątej dekadzie. To właśnie dzięki współpracy z pionierem badań nad tą populacją, dr Francisco Loperą, oraz jego zespołem z Uniwersytetu Antioquia, możliwe było udokumentowanie, że TSPO rośnie w mózgach ludzkich pacjentów w sposób identyczny jak u myszy.
Choć badania koncentrowały się na przypadkach dziedzicznych, autorzy podkreślają, że neurozapalenie jest obecne również w sporadycznych, późno ujawniających się postaciach choroby. Dlatego TSPO może stać się uniwersalnym biomarkerem – przydatnym w monitorowaniu osób z grup ryzyka i w tworzeniu nowych terapii. Jeśli uda się opracować szybkie, nieinwazyjne testy oparte na poziomie TSPO, diagnoza choroby Alzheimera może przesunąć się o dekady. Nawet opóźnienie objawów o 5-6 lat oznaczałoby ogromną poprawę jakości życia i odciążenie systemów opieki zdrowotnej.
Choroba Alzheimera coraz większym problemem
Choroba Alzheimera jest dziś jednym z największych wyzwań zdrowotnych na świecie. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na demencję cierpi około 55 mln osób, z czego zdecydowaną większość stanowią pacjenci z chorobą Alzheimera. Prognozy są niepokojące – do 2050 r. liczba ta może się potroić, przekraczając 150 mln chorych. To oznacza, że w ciągu zaledwie trzech dekad alzheimer stanie się jednym z najczęściej diagnozowanych schorzeń przewlekłych, obciążając nie tylko systemy ochrony zdrowia, lecz także rodziny i całe społeczeństwa.
W Polsce sytuacja wygląda podobnie jak w innych krajach rozwiniętych. Oficjalne dane NFZ mówią o ponad 360 tys. pacjentów z rozpoznaniem choroby Alzheimera i chorób pokrewnych, ale eksperci podkreślają, że rzeczywista liczba jest znacznie wyższa. Szacunki epidemiologiczne wskazują nawet na pół miliona, a być może już blisko 600 tys. osób, które żyją z tym schorzeniem. Wynika to z faktu, że wiele przypadków pozostaje niewykrytych, bo pierwsze objawy są niespecyficzne i często przypisywane naturalnemu starzeniu się.
Co więcej, ze względu na starzenie się społeczeństwa, liczba chorych w Polsce będzie gwałtownie rosła. Demografowie ostrzegają, że w połowie XXI wieku może ona sięgnąć miliona pacjentów. To ogromne wyzwanie nie tylko dla systemu ochrony zdrowia, ale też dla rodzin, które w praktyce ponoszą największy ciężar opieki nad chorymi.