Był chory, ukradł batonik za 99 groszy i trafił za kratki. Chciał wyjść, żeby nakarmić papużki

Rzecz działa się w 2014 r. Kiedy mnie poinformowano, że za kradzież batonika młody mężczyzna trafił do więzienia, odwiedziłem go w areszcie. Zobaczyłem chłopaka ucharakteryzowanego na Elvisa Presleya, który poprosił mnie, żebym tylko na chwilę go wypuścił. Nakarmi w domu papużki, da im wodę i wróci. Zapaliły mi się wszystkie „czerwone lampki”. Taki człowiek, chory psychicznie lub niepełnosprawny intelektualnie, nigdy nie powinien trafić do więzienia! – uważa pułkownik Krzysztof Olkowicz, funkcjonariusz Służby Więziennej, radca prawny i działacz społeczny, skazany w 2014 roku za zapłacenie grzywny w wysokości 40 zł za osobę chorą psychicznie.
Płk Krzysztof Olkowicz. Fot. Beata Igielska

Płk Krzysztof Olkowicz. Fot. Beata Igielska

Mimo ewidentnego casusu, jakim była tamta sprawa z 2014 r., w protokole zatrzymania do dziś nie pojawiła się rubryczka, gdzie policjant może wpisać uwagę: zachowanie i wygląd zatrzymanego budzi wątpliwości/nie budzi wątpliwości. Tyle wystarczyłoby, aby sąd nie skierował sprawy na posiedzenie niejawne.

– Jest pewna grupa osób, która nigdy nie powinna trafić do więzienia. Szczególnie osoby niepełnosprawne intelektualnie i chore psychicznie – mówi pułkownik Krzysztof Olkowicz, w latach 1996–2015 dyrektor okręgowy Służby Więziennej w Koszalinie, w latach 2015-2017 zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich, w latach 2017-2021 Główny Koordynator ds. Ochrony Zdrowia Psychicznego w Biurze Pełnomocnika RPO w Gdańsku.

Czytaj także: Takie gry są dobre dla zdrowia psychicznego! Nigdy nie jest za późno, by spróbować

Jedną z takich osób, która nigdy nie powinna trafić do więzienia, był młody mężczyzna, który ukradł słynny batonik za 99 gr.

– Kiedy mnie poinformowano, że za kradzież batonika młody mężczyzna trafił do więzienia, odwiedziłem go w areszcie. Zobaczyłem chłopaka ucharakteryzowanego na Elvisa Presleya, który poprosił mnie, żebym tylko na chwilę go wypuścił. Nakarmi w domu papużki, da im wodę i wróci. Zapaliły mi się wszystkie „czerwone lampki”, ale tego dnia nie miałem czasu, aby poprowadzić dalszą rozmowę. Poprosiłem więc rzeczniczkę prasową (przyp. red.: pułkownik był wówczas szefem koszalińskiego więziennictwa), żeby pojechała do jego domu. Dowiedziała się, że mężczyzna jest całkowicie ubezwłasnowolniony, chory psychicznie, ma opiekuna prawnego. Oczywista była zatem refleksja: jak taki człowiek mógł trafić do więzienia – wspomina pułkownik Olkowicz.

A było to tak. Mężczyzna zatrzymany został przez policjantów, złożono wniosek do sądu, ten zaś na posiedzeniu niejawnym skazał go na 100 zł grzywny. Nie miał świadomości tej grzywny. Nie wpłacił jej. Konsekwencją było więzienie.

– Był piątek. Miałem świadomość, że jakakolwiek interwencja w sądzie penitencjarnym nie ma sensu. Poprosiłem współpracowników, żeby pożyczyli mi 40 zł i jeden z nich wpłacił te pieniądze. Jeszcze tego samego dnia chory mężczyzna wyszedł z więzienia – wspomina pułkownik.

Czytaj także: Rozmowa to jest wysiłek. A ludzie nie lubią się wysilać. Jest nam jednak potrzebna do życia jak powietrze

Pan jest Olkowicz, a ja kusz. Pan Bóg mnie tu przyprowadził, a święty Józef kierował moimi krokami

Po jakimś czasie chłopak odwiedził pułkownika z dużą reklamówką, w której nie wiadomo co było. Powstała wątpliwość, czy go wpuścić czy nie.

Pułkownik Olkowicz:

Zdecydowałem, żeby go wpuścić. Kiedy wszedł powiedział, że pan Bóg go tu przyprowadził, a święty Józef kierował jego krokami. „Bo wie pan, my jesteśmy połączeni przez Boga”. Z torby wyciągnął ogromny gar, odwrócił do góry dnem, a tam jest napis. „Fabryka Naczyń Emaliowanych Olkusz.” „Pan jest Olkowicz, a ja kusz.” Opowiadam to dlatego, że chcę zobrazować, w jakim stanie ten człowiek wtedy był.

Za ludzką postawę, czyli zapłacenie grzywny za chorego mężczyznę, pułkownika później skazano dwoma wyrokami: sądu rejonowego i sądu okręgowego. Sąd rejonowy uznał go winnym popełnienia wykroczenia. Pułkownik miał doskonale świadomość, że kara kryminalna wymierzona mężczyźnie jest osobistą dolegliwością i nie należy za niego odbyć jej, spłacić grzywny.

– Ale tu sprawa była oczywista: ten człowiek nigdy nie powinien trafić do więzienia. W sprawnym państwie do czegoś takiego by nie doszło. Wierzyłem, że sąd okręgowy stać będzie na głębszą refleksję. O ile sąd rejonowy uznał mnie winnym i to mnie nie zaskoczyło, złożyłem apelację, będąc przekonanym, że w sądzie okręgowym zostanę uniewinniony. Niestety, ponownie zostałem uznany za winnego – mówi pułkownik Olkowicz.

Zapewnia, że nigdy nie miał pretensji do sądu, nie atakował, mimo że mu to imputowano. Gdyby sąd miał wiedzę, że są wątpliwości co do wyglądu, zachowania, stanu poczytalności zatrzymanego i to zlekceważył, wtedy mógłby mieć pretensje…

Chory psychicznie chłopak kiedyś był bardzo zdolnym, znakomitym szachistą. Gdy szedł drogą, został potrącony przez samochód. Na tle organicznego uszkodzenia mózgu pojawiła się schizofrenia. W chwili kradzieży batonika mieszkał w fatalnych warunkach, w przyczepie, z dwunastoma papużkami. Pułkownik poszedł w jego sprawie do pomocy społecznej.

Pułkownik Olkowicz:

Jak zobaczyłem panią pracownicę biura w tiulowej sukience i w szpilkach, pomyślałem: ona nigdy nie wejdzie do tej przyczepy. Sam więc tam pojechałem. Później załatwiłem dla chłopaka dom pomocy społecznej. Mówiono mi, że śpiewał tam Presleya. Straciłem z nim kontakt. Mam jednak nadzieję, że jakoś sobie daje radę w życiu, że śpiewa Presleya… Nie wiem, ile dziś jest takich przypadków zatrzymania osób niepełnosprawnych intelektualnie lub chorych psychicznie. Ale casus pozostaje casusem, a problem nie jest nadal rozwiązany. Przynajmniej nic mi na temat nie wiadomo.

Osoby chore psychicznie lub niepełnosprawne intelektualnie a więzienie. Problem pozostaje do dziś nierozwiązany

Psychiatra prof. Janusz Heitzman nazywa pobyt takich ludzi w więzieniu torturą. Inni osadzeni wyżywają się na słabszych i bezbronnych. Źle ich traktują, wykorzystują.

Niemniej do dziś w protokole zatrzymania nie pojawiła się mała rubryczka, żeby policjant był zobowiązany do wpisania uwagi: wątpliwości budzi wygląd i zachowanie zatrzymanego.

Wówczas sąd nie mógłby skierować tej sprawy na posiedzenie niejawne. Nie zapadłby wyrok skazujący. Gdyby więc dziś policjant zatrzymał osobę chorą psychicznie za kradzież wafelka, nadal w dokumentację nie wpisałby drobnej refleksji, że coś z tym człowiekiem jest nie tak, że dziwnie się zachowuje. Tu nie chodzi przecież o głęboką analizę stanu zdrowia psychicznego. Czyli nadal mogą być przypadki karania za drobiazgi osób głęboko chorych psychicznie lub niepełnosprawnych intelektualnie.

Pułkownik Krzysztof Olkowicz wraz z Adamem Bodnarem, ówczesnym Rzecznikiem Praw Obywatelskich, pisali pisma w tej sprawie do poprzedniej władzy. Niestety, władza się zmieniła, problem pozostał.

Obecnie Adam Bodnar jako prokurator generalny ma sporo problemów na głowie i sprawa rubryczki być może akurat nie jest dla niego najważniejsza. Niemniej warto, żeby ktoś się pochylił nad tym, by protokół zatrzymania został uzupełniony o rubryczkę, gdzie policjanci wpisują uwagę: wygląd, sposób zachowania zatrzymanego nie budzi wątpliwości/budzi wątpliwości. Jest tylko rubryczka dotycząca ogólnego stanu zdrowia oraz posiadanych obrażeń.

Osoby chore psychicznie lub niepełnosprawne intelektualnie a więzienie. Krótka historia casusu „batonik za 99 gr”

O wpłaceniu grzywny za ubezwłasnowolnionego donieśli w anonimie do Ministerstwa Sprawiedliwości podwładni pułkownika. Uznali, że istnieje podejrzenie naruszenia art. 57 Kodeksu Wykroczeń. Zabrania on zbiórek na grzywnę, a także opłacania jej przez osoby niebędące krewnymi skazanego.

Pułkownik, jak już wiemy, nie wpłacił grzywny osobiście, więc koszaliński sąd uznał, że jest winny podżegania jednego ze swoich podwładnych do jej zapłacenia. Poprosił sekretarkę o przygotowanie potrzebnej kwoty, a wpłacenie grzywny zlecił zastępcy dyrektora aresztu śledczego. Zachowanie pułkownika sąd uznał za „niepozbawione społecznej szkodliwości”. Opłacając grzywnę, zdaniem sądu, „podważał zasadność prawomocnych decyzji sądu”.

Płk Olkowicz otrzymał nagrodę Radia TOK FM za to, że „zachował się jak człowiek, który żyje w kraju, gdzie prawo działa według zasady dobra i słuszności”. Do dziś pomaga osobom pokrzywdzonym przez los i wymiar sprawiedliwości.

Beata IgielskaB
Napisane przez

Beata Igielska

Tematyką zdrowia zajmuje się od 2020 r. Laureatka kilku nagród dziennikarskich. W styczniu 2025 r. została Dziennikarzem Medycznym Roku 2024 w kategorii Internet. Uwielbia tematy społeczne, ma wieloletnie doświadczenie w mediach ogólnopolskich. Pisze publicystykę, wywiady, reportaże – za jeden z nich została nagrodzona w 2007 r. Prywatnie wielbicielka dobrej literatury, muzyki, sztuki. Jej konikiem jest teatr – ukończyła oprócz polonistyki, także teatrologię. Lubi podróże.