Powrót zabójcy sprzed tysiącleci. Naukowcy biją na alarm: antybiotyki nie działają

Choć w krajach rozwiniętych dur brzuszny jest dziś rzadkością, w globalnej skali nadal zabija i zaraża miliony ludzi rocznie. Najnowsze badania pokazują, że bakteria odpowiedzialna za tę chorobę, przestaje reagować na niemal wszystkie dostępne leki. Świat może stanąć w obliczu kryzysu zdrowotnego, którego nie zatrzyma żaden znany antybiotyk.
Rickettsia typhi wywołująca dur endemiczny (dur mysi), przenoszony przez pchły. Rezerwuarem riketsji są szczury, myszy, koty /Fot. NIAID, Unsplash

Rickettsia typhi wywołująca dur endemiczny (dur mysi), przenoszony przez pchły. Rezerwuarem riketsji są szczury, myszy, koty /Fot. NIAID, Unsplash

Dur brzuszny, zwany również tyfusem, to choroba znana ludzkości od tysięcy lat. W czasach przedantybiotykowych był przyczyną jednej z największej liczby zgonów, szczególnie w miejscach o niskim poziomie higieny i ograniczonym dostępie do czystej wody. Dziś, mimo że w krajach wysoko rozwiniętych dur brzuszny praktycznie zniknął, nadal stanowi realne zagrożenie w wielu regionach Azji, Afryki i Ameryki Południowej.

Czytaj też: Dlaczego antybiotyki nie zawsze działają? Przez lata żyliśmy w błędzie

Choroba ta, wywoływana przez bakterię Salmonella enterica serotyp Typhi (S. Typhi), przez dekady była skutecznie leczona dzięki antybiotykom. Jednak jak pokazuje badanie opublikowane w 2022 r. w The Lancet Microbe, sytuacja zmienia się dramatycznie: szczepy bakterii stają się coraz bardziej oporne na leki i wypierają te mniej groźne.

Nowe szczepy Salmonella Typhi antybiotyków się nie boją

Naukowcy przeanalizowali 3489 szczepów Salmonella Typhi wyizolowanych od pacjentów zakażonych w latach 2014-2019, obejmując swoim badaniem cztery kraje Azji Południowej: Nepal, Bangladesz, Pakistan i Indie. Region ten, zgodnie z danymi epidemiologicznymi, odpowiada za około 70 procent wszystkich przypadków duru brzusznego na świecie, co czyni go epicentrum współczesnych zagrożeń związanych z tą chorobą. Wyniki nie pozostawiają wątpliwości: oporne szczepy, szczególnie te określane jako XDR, czyli oporne na większość dostępnych klas antybiotyków, wypierają mniej zjadliwe warianty, co jest niepokojącym zjawiskiem.

Czytaj też: Peptyd ze śmierdzącej żaby jako kandydat na nowy antybiotyk

Szczepy te wykazują pełną oporność nie tylko na klasyczne antybiotyki pierwszego rzutu, jak ampicylina, chloramfenikol czy trimetoprim/sulfametoksazol, ale również na bardziej zaawansowane i kosztowne środki farmakologiczne, takie jak fluorochinolony i cefalosporyny trzeciej generacji. Jeszcze do niedawna uznawano je za najskuteczniejszą linię obrony w leczeniu zakażeń wywołanych przez oporne bakterie Gram-ujemne. W wielu przypadkach były one stosowane jako ostatnia deska ratunku, szczególnie w kontekście zakażeń rozsianych lub septycznych.

Jeszcze bardziej alarmujące są wyniki wskazujące na pojawianie się mutacji genetycznych w obrębie genów odpowiedzialnych za wrażliwość na azytromycynę. Była ona dotąd postrzegana jako bezpieczne i efektywne rozwiązanie w przypadku szczepów opornych na starsze terapie. Teraz jednak naukowcy obserwują w populacjach bakteryjnych mutacje, które nie tylko zmniejszają skuteczność tego leku, ale również mogą – po połączeniu z innymi cechami XDR doprowadzić do powstania szczepów całkowicie niewrażliwych na jakąkolwiek formę doustnej terapii. Choć obecnie nie wykryto jeszcze takich zmutowanych wariantów wśród szczepów XDR, ich pojawienie się jest, zdaniem badaczy, nie tylko możliwe, ale wręcz prawdopodobne – pytanie brzmi już nie „czy”, ale „kiedy” to nastąpi.

Bakterie Salmonella enterica /Fot. Wikimedia Commons

W praktyce oznacza to, że coraz więcej przypadków duru brzusznego może wymagać leczenia dożylnego w warunkach szpitalnych, co dla wielu krajów o niskich i średnich dochodach może być logistycznie i ekonomicznie niewykonalne. Świat stoi u progu nowej fazy antybiotykooporności, w której nawet dobrze znane i kiedyś kontrolowane choroby zakaźne mogą powrócić w formach nieuleczalnych konwencjonalnymi metodami.

Dur brzuszny nieleczony może prowadzić do śmierci nawet w 20 proc. przypadków. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) rocznie odnotowuje się około 11 milionów zakażeń i ponad 100 tysięcy zgonów. Oporność bakterii na antybiotyki może drastycznie zwiększyć te liczby. Pierwszy szczep XDR Typhi zidentyfikowano w Pakistanie w 2016 r. Już trzy lata później był on dominującym genotypem w tym kraju. Wcześniejsze linie lekoopornych bakterii były skutecznie zwalczane trzecią generacją antybiotyków – dziś ta strategia przestaje być skuteczna.

Szczepienia są obecnie najskuteczniejszym środkiem zapobiegawczym przeciwko durowi brzusznemu. Szczepionki skoniugowane (TCV) wykazują wysoką skuteczność i są rekomendowane przez WHO. Jednak dostęp do nich jest nierówny. Pakistan jako pierwszy kraj na świecie wprowadził rutynowe szczepienia przeciw tyfusowi w ramach programu narodowego. Eksperci nawołują, by inne kraje poszły jego śladem. Z szacunków wynika, że masowe szczepienia dzieci w miastach Indii mogłyby zapobiec aż 36 proc. przypadków i zgonów z powodu duru brzusznego. Problem w tym, że szczepionki nadal nie są powszechnie dostępne w krajach o najwyższym wskaźniku zakażeń.

Antybiotykooporność to jedno z największych zagrożeń zdrowotnych XXI wieku. Szacuje się, że już dziś odpowiada ona za więcej zgonów niż malaria czy HIV/AIDS. Jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane działania, do 2050 r. może pochłaniać 10 milionów ofiar rocznie.

Marcin PowęskaM
Napisane przez

Marcin Powęska

Biolog, dziennikarz popularnonaukowy, redaktor naukowy Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER). Autor blisko 10 000 tekstów popularnonaukowych w portalu Interia, ponad 50 publikacji w papierowych wydaniach magazynów "Focus", "Wiedza i Życie" i "Świat Wiedzy". Obecnie pisze także na łamach OKO.press.