Jeszcze przed dekadą była traktowana jako tymczasowe ułatwienie lub eksperymentalna ciekawostka. Dziś, w dobie przeciążonych przychodni, niedoboru lekarzy i długich kolejek, telemedycyna staje się jednym z kluczowych filarów systemu ochrony zdrowia. Pandemia COVID-19 przyspieszyła jej rozwój, zmieniając postrzeganie zdalnych konsultacji i wprowadzając je na stałe do codziennej praktyki medycznej.
Czytaj też: MediSpace buduje medyczne miasto przyszłości – od długowieczności po bioniczne narządy
Maciej Mazurek, założyciel platformy Radamed, mówi:
Pandemia pokazała, że konsultacje online mogą być równie skuteczne jak tradycyjna wizyta u lekarza. Dzięki takim rozwiązaniom pacjenci mają szybki dostęp do pomocy medycznej, unikając długich kolejek i ryzyka zakażenia w placówkach. Tego rodzaju usługi stały się nie tylko alternatywą, ale również wygodnym uzupełnieniem klasycznej opieki zdrowotnej, zwłaszcza w przypadku mniej skomplikowanych problemów zdrowotnych, które wymagają jednak szybkiej interwencji.
Telemedycyna ułatwia życie pacjentom i lekarzom
Dane potwierdzają skuteczność i rosnącą popularność telemedycyny. Polski Instytut Ekonomiczny prognozuje, że do 2027 roku wartość krajowego rynku usług telemedycznych sięgnie 4,5 miliarda złotych – to aż trzykrotny wzrost w porównaniu z rokiem 2020. Jeszcze bardziej wymowna jest satysfakcja użytkowników: według raportu Narodowego Funduszu Zdrowia z 2023 r., aż 92 proc. pacjentów korzystających z teleporad deklaruje zadowolenie z tej formy kontaktu z lekarzem.
Czytaj też: Serce, które nie przestało bić. Przełom w transplantologii staje się faktem
Maciej Mazurek dodaje:
Telemedycyna to rozwiązanie, które pozwala pacjentom uzyskać pomoc znacznie szybciej. W okresie szczytu sezonu grypowego czas oczekiwania na wizytę na naszej platformie wynosił średnio tylko 12 minut i 33 sekundy.
Jak wynika z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego, ponad połowa pacjentów (52 proc.) wybiera konsultacje online właśnie z uwagi na wygodę i oszczędność czasu.
Jedną z największych zalet telemedycyny jest jej zdolność do „przejęcia” prostych, lecz czasochłonnych spraw, które w tradycyjnym systemie angażują nadmierne zasoby. Wystawienie recepty, e-zwolnienia czy skierowania – wszystkie te czynności można dziś z powodzeniem realizować online. W ten sposób placówki mogą skoncentrować się na przypadkach wymagających bezpośredniego badania, diagnostyki obrazowej lub zabiegów.

Według raportów NFZ, skrócenie czasu oczekiwania na pomoc może sięgać nawet 50 proc., co w dobie przeciążonej służby zdrowia jest zmianą systemową, a nie jedynie kosmetyczną.
Chociaż telemedycyna nie zastąpi pełnej diagnostyki, coraz częściej stanowi pierwszy krok w procesie terapeutycznym. Dobrze przeprowadzony wywiad z pacjentem i natychmiastowe skierowanie na badania to realna oszczędność czasu i klucz do trafnej diagnozy.
Maciej Mazurek informuje:
W ubiegłym roku blisko 45 proc. naszych pacjentów zostało skierowanych na badania diagnostyczne już podczas pierwszej konsultacji online. Taka praktyka zmniejsza ryzyko powikłań, pozwala szybko zidentyfikować problem i zaplanować dalsze leczenie bez zbędnej zwłoki.
Jednym z najbardziej demokratyzujących aspektów telemedycyny jest jej zdolność do przełamywania barier geograficznych. Dla mieszkańców mniejszych miejscowości, osób z niepełnosprawnościami lub seniorów z ograniczoną mobilnością, dostęp do lekarza często bywa wyzwaniem logistycznym.
Według raportu Fundacji Rodziny i Społeczności, dzięki telemedycynie dostępność do specjalistów na terenach wiejskich wzrosła o 40 proc. w ciągu zaledwie dwóch lat. Co więcej, coraz częściej rozwiązania telemedyczne trafiają do pakietów pracowniczych. Jak wynika z danych Deloitte, aż 43 proc. firm z sektora MŚP uwzględnia telekonsultacje w swoich programach medycznych.
Choć wiele wyzwań przed nami – takich jak interoperacyjność systemów, bezpieczeństwo danych czy integracja z placówkami tradycyjnymi – jedno jest pewne: telemedycyna przestała być nowinką, a stała się potrzebą. Odpowiada zarówno na systemowe niedobory, jak i indywidualne potrzeby pacjentów. Nie wymaga rewolucji, a jedynie konsekwentnego rozwoju i integracji z tym, co już funkcjonuje. Jej rola w przyszłości będzie rosła – nie tylko jako wygodne narzędzie kontaktu z lekarzem, ale jako realna siła napędowa modernizacji polskiej opieki zdrowotnej.