Zegar tyka na SOR-ze. Rząd chce ograniczyć czas przyjęcia pacjenta z karetki do 15 minut

Nowy projekt rozporządzenia może zmienić sposób działania polskiego ratownictwa medycznego. Stawką jest życie pacjentów.
Czy da się przyspieszyć przekazanie pacjenta z ambulansu na SOR? /Fot. Freepik

Czy da się przyspieszyć przekazanie pacjenta z ambulansu na SOR? /Fot. Freepik

Ministerstwo Zdrowia zaprezentowało projekt rozporządzenia, który ma położyć kres niepokojącej praktyce przetrzymywania pacjentów w karetkach pod szpitalnymi oddziałami ratunkowymi (SOR). Zgodnie z dokumentem przekazanym do konsultacji społecznych, szpital będzie miał maksymalnie 15 minut na przejęcie pacjenta od zespołu ratownictwa medycznego – czas liczony od chwili dotarcia ambulansu i zgłoszenia jego przybycia w Systemie Wspomagania Dowodzenia.

Czytaj też: Ratownicy medyczni. Janek Świtała nie wierzy już w słowa polityków. Czeka na konkrety

Nowe przepisy mają zapewnić, że ambulans jak najszybciej wróci do służby i będzie dostępny dla kolejnego wezwania. To szczególnie istotne w sytuacji, gdy ratownicy medyczni stanowią kluczowe ogniwo w systemie szybkiego reagowania, a ich czas i mobilność są bezpośrednio związane z szansą przeżycia kolejnych pacjentów.

Kluczowe 15 minut dla pacjentów

Ministerstwo Zdrowia przypomina, że wszystkie działania podejmowane przez służby ratownicze powinny zmieścić się w ramach tzw. złotej godziny – czyli 60 minut od momentu wezwania pomocy do przekazania pacjenta do opieki szpitalnej. Czas ten obejmuje dojazd zespołu ratownictwa medycznego, działania na miejscu zdarzenia, transport do szpitala oraz właśnie przekazanie pacjenta personelowi SOR-u.

Czytaj też: Ratownik medyczny. Czy w kamizelce nożoodpornej będzie bezpieczniejszy?

Resort zdrowia wskazuje, że analiza danych z ostatnich miesięcy pokazuje, iż w ponad 70 proc. przypadków ten ostatni etap – przekazanie pacjenta z ambulansu do szpitala – trwa nie dłużej niż 15 minut. Jednak wciąż zdarzają się sytuacje, w których czas oczekiwania na przyjęcie wydłuża się nawet do kilku godzin. Takie opóźnienia są nie tylko zagrożeniem dla zdrowia przewożonej osoby, ale także destabilizują cały system ratownictwa.

Propozycja ograniczenia czasu przekazania pacjenta do 15 minut początkowo miała znaleźć się w samej ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Ministerstwo Zdrowia uznało, że ujęcie tej normy na poziomie ustawy da jej mocniejsze umocowanie i pozwoli egzekwować nowy standard wobec szpitali w całym kraju.

Złota godzina – od momentu odebrania pacjenta z domu do przekazania do szpitala powinno minąć nie więcej niż 60 minut /Fot. Freepik

Podczas prac nad nowelizacją ustawy Sejm przyjął jednak poprawkę zgłoszoną przez klub Lewicy, zgodnie z którą zapis o 15 minutach powinien znaleźć się nie w ustawie, lecz w rozporządzeniu ministra zdrowia. Posłanka Joanna Wicha argumentowała, że takie rozwiązanie zapewni większą elastyczność – jeśli w przyszłości poprawi się organizacja pracy szpitali i zespołów ratownictwa medycznego, przepis będzie można dostosować, np. skracając czas do 10 minut, bez konieczności nowelizacji całej ustawy.

Senat próbował później przywrócić ten zapis do tekstu ustawy, jednak poprawka została przez Sejm odrzucona. W efekcie ostateczna forma przepisów – jeśli rozporządzenie wejdzie w życie – będzie miała rangę aktu wykonawczego, a nie ustawowego.

Projekt rozporządzenia został oficjalnie opublikowany 28 czerwca 2025 roku i przekazany do konsultacji 4 lipca. Co istotne, Ministerstwo Zdrowia nie przewiduje dla nowej regulacji żadnego okresu przejściowego – rozporządzenie ma wejść w życie natychmiast po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. Resort argumentuje, że to nie jest radykalna zmiana systemowa, lecz doprecyzowanie już istniejących praktyk, które funkcjonują w zdecydowanej większości przypadków.

Według ministerstwa brak vacatio legis nie stanowi zagrożenia, ponieważ szpitale i zespoły ratownicze znają te standardy od lat. Nowe przepisy mają więc bardziej charakter formalny – staną się narzędziem do egzekwowania obowiązków, które dotąd nie były jasno zdefiniowane w przepisach prawa.

Problem znany od lat

Problem wydłużonego oczekiwania przed SOR-em nie dotyczy jedynie jednego pacjenta czy jednego zespołu ratowniczego. To zjawisko, które uruchamia efekt domina. Gdy ambulans stoi na podjeździe szpitala, nie może zostać wysłany do kolejnego wezwania. W tym czasie inni pacjenci – często także w stanie zagrożenia życia – czekają na pomoc, która nie nadchodzi na czas. Dyspozytorzy medyczni, nie mając wolnych zasobów, są zmuszeni przesuwać granice odpowiedzialności, szukać karetek z innych rejonów, a czasem nawet odmawiać przyjęcia zgłoszenia z powodu braku dostępnych zespołów.

Wprowadzenie 15-minutowego limitu ma przeciwdziałać właśnie temu mechanizmowi błędnego koła, w którym zatory w jednym miejscu destabilizują cały system ratownictwa w regionie. Jak wskazuje Ministerstwo Zdrowia, szybkie przekazanie pacjenta to nie tylko kwestia logistyki – to fundament bezpieczeństwa publicznego.

Pytanie, które pozostaje otwarte, brzmi: czy nowy standard zostanie skutecznie wdrożony i egzekwowany? W obliczu rosnących niedoborów kadrowych, przepełnionych SOR-ów i problemów z dostępnością łóżek, 15-minutowy limit może okazać się trudny do utrzymania w praktyce. Ale jeśli zmiana zadziała – nie tylko poprawi pracę ratowników i skróci czas oczekiwania pacjentów, lecz także stanie się symbolicznym przełamaniem wieloletniej niemocy w reformowaniu jednego z najbardziej przeciążonych segmentów systemu ochrony zdrowia.

Marcin PowęskaM
Napisane przez

Marcin Powęska

Biolog, dziennikarz popularnonaukowy, redaktor naukowy Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER). Autor blisko 10 000 tekstów popularnonaukowych w portalu Interia, ponad 50 publikacji w papierowych wydaniach magazynów "Focus", "Wiedza i Życie" i "Świat Wiedzy". Obecnie pisze także na łamach OKO.press.