Przez lata eksperci w dziedzinie neurologii i epidemiologii skupiali się na klasycznych czynnikach ryzyka demencji: nadciśnieniu, cukrzycy, paleniu tytoniu, braku ruchu czy izolacji społecznej. Jednak, jak pokazuje nowa analiza zespołu kierowanego przez dr Simone Reppermund i prof. Permindera Sachdeva z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii, za wieloma z tych problemów kryje się wspólne źródło – chroniczny deficyt czasu.
Czytaj też: Twoje oczy mogą ostrzec przed demencją. Nowe odkrycie naukowców z Nowej Zelandii
Autorzy określają to zjawisko mianem tzw. nędzy czasowej. To stan, w którym obowiązki zawodowe i domowe pochłaniają tak wiele godzin, że na dbanie o siebie pozostaje zaledwie ułamek dnia.
Dr Simone Reppermund mówi:
Nasze dane sugerują, że co najmniej 10 godzin dziennie powinno być poświęcone na kluczowe aktywności wspierające zdrowie mózgu – sen, posiłki, aktywność fizyczną i interakcje społeczne. Dla wielu osób, zwłaszcza tych z niższych warstw społecznych lub pełniących funkcje opiekuńcze, to dziś po prostu niemożliwe.
Od braku czasu do demencji – ukryty łańcuch przyczyn
Nowa analiza, opublikowana w The Lancet Healthy Longevity, łączy dane z badań neurologicznych, epidemiologicznych i socjologicznych. Wyniki są jednoznaczne: osoby żyjące w chronicznym pośpiechu i stresie, które nie mają przestrzeni na regenerację, wykazują większe ryzyko zaburzeń poznawczych i demencji. Paradoksalnie więc, nawet najlepsze rekomendacje zdrowotne – by jeść dobrze, ruszać się, spotykać z ludźmi – okazują się nieskuteczne, jeśli nie uwzględniają faktu, że wielu ludzi po prostu nie ma na to czasu.
Czytaj też: Ta dieta może chronić przed chorobą Alzheimera nawet u osób z najwyższym ryzykiem genetycznym
Badacze postulują wprowadzenie nowego pojęcia – tzw. sprawiedliwości czasowej. Chodzi o sprawiedliwszy podział i organizację czasu w społeczeństwie, by każdy miał realną szansę na życie zgodne z zaleceniami zdrowotnymi. W praktyce oznacza to zmiany systemowe: elastyczne formy zatrudnienia, prawo do odłączenia się od pracy po godzinach, rozwój transportu publicznego skracającego dojazdy i dostępność taniej opieki nad dziećmi.

Jak podkreśla prof. Sachdev, dopóki nie zostaną stworzone warunki do odzyskania czasu, nawet najlepiej zaprojektowane kampanie zdrowotne będą nieskuteczne:
Polityka zdrowia mózgu koncentrowała się dotąd na zachowaniach jednostki. Ale jeśli ludzie nie mają zasobów czasowych, by wdrożyć te zalecenia, zostawiamy najbardziej potrzebujących na marginesie. Tak jak walczymy z nierównościami dochodowymi, powinniśmy walczyć z nierównościami czasowymi.
Wyniki badań wpisują się w coraz szerszą refleksję nad tym, że czas nie jest jedynie kategorią społeczną, ale również biologiczną. Mózg funkcjonuje w rytmie dobowym – potrzebuje regularności, snu i okresów odpoczynku. Gdy te cykle są chronicznie zaburzone, dochodzi do przeciążenia układu nerwowego, wzrostu poziomu kortyzolu i uszkodzeń neuronów w hipokampie – strukturze odpowiedzialnej za pamięć i orientację.
To może tłumaczyć, dlaczego osoby przepracowane, zestresowane i wiecznie zajęte częściej doświadczają spadku koncentracji, problemów z pamięcią i tzw. mentalnego zmęczenia. Jeśli taki stan utrzymuje się latami, może otworzyć drogę do rozwoju demencji.
Nowe priorytety w profilaktyce chorób otępiennych
Według danych The Lancet Commission, eliminacja znanych czynników ryzyka mogłaby zmniejszyć ryzyko rozwoju demencji nawet o 45 proc. Autorzy nowego opracowania dodają jednak, że samo ich wyeliminowanie nie wystarczy, jeśli społeczeństwo pozostanie pogrążone w nędzy czasowej. Aby walka z demencją była skuteczna, konieczne jest przesunięcie akcentów z jednostkowej odpowiedzialności na zmiany strukturalne.
To oznacza, że zamiast mówić ludziom, by „znaleźli czas” na zdrowe nawyki, trzeba zapytać, kto i dlaczego im ten czas zabiera. Badacze wzywają do dalszych analiz i włączenia nędzy czasowej do globalnych strategii walki z chorobami neurodegeneracyjnymi. Ich zdaniem, czas stał się nowym biomarkerem zdrowia – a jego brak, jednym z najpoważniejszych zagrożeń XXI wieku.