Z danych opublikowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia wynika, że choroby przenoszone przez kleszcze stanowią realne zagrożenie dla zdrowia publicznego. W całym 2024 r. lekarze POZ udzielili pomocy ponad 98 tys. pacjentów z objawami wskazującymi na choroby odkleszczowe. W przeważającej większości, bo aż w 62 tys. przypadków, rozpoznano boreliozę – chorobę bakteryjną, która nierozpoznana i nieleczona potrafi w ukryciu rozwijać się przez długie miesiące, a nawet lata.
Czytaj też: Pięta achillesowa boreliozy odkryta. Przełom w walce z najgroźniejszą chorobą odkleszczową
Najwięcej przypadków zgłaszano w miesiącach wakacyjnych. Od czerwca do sierpnia do lekarzy rodzinnych trafiło blisko 43 tys. pacjentów, którzy podejrzewali, że zostali zakażeni po kontakcie z kleszczem. Ale to nie tylko borelioza stanowiła problem – aż 725 pacjentów wymagało hospitalizacji z powodu wirusowego zapalenia mózgu, którego wektorem także są kleszcze. To poważne powikłanie neurologiczne, które może prowadzić do trwałego uszczerbku na zdrowiu, a w skrajnych przypadkach nawet śmierci.
Kleszcze są niepozorne, ale ich ukąszenie może ciągnąć się za nami całe życie
Kleszcze stają się aktywne bardzo wcześnie – pierwsze osobniki pojawiają się już w lutym i marcu, gdy temperatury przekraczają kilka stopni Celsjusza. Szczyt ich aktywności przypada jednak na lato – okres, w którym Polacy tłumnie ruszają do parków, lasów i na łąki. Mimo że ukąszenie przez kleszcza jest bezbolesne i często niezauważalne, może prowadzić do zakażenia groźnymi patogenami – bakterią Borrelia burgdorferi lub wirusem kleszczowego zapalenia mózgu.
Czytaj też: Wakacje to nie czas na ryzyko. Sanepid rusza z kampanią, która może uratować zdrowie i życie
Zakażenie bakteryjne najczęściej rozwija się po dłuższym czasie kontaktu – ryzyko rośnie po upływie 36 godzin od momentu wkłucia pasożyta w skórę. Wirusowe zapalenie mózgu może natomiast zostać przeniesione znacznie szybciej. To właśnie dlatego kluczowe jest jak najszybsze i prawidłowe usunięcie kleszcza – najlepiej przy pomocy specjalistycznych przyrządów dostępnych w aptekach.

Choć nie każdy kleszcz jest nosicielem bakterii, a nie każde ukąszenie musi zakończyć się chorobą, to nieleczona borelioza może prowadzić do przewlekłych stanów zapalnych stawów, zapalenia mięśnia sercowego, zaburzeń rytmu serca czy powikłań neurologicznych przypominających choroby neurodegeneracyjne. Objawy boreliozy nie zawsze są oczywiste. Najczęściej pojawiają się w ciągu tygodnia do sześciu tygodni od kontaktu z zakażonym kleszczem. Jednym z charakterystycznych sygnałów alarmowych jest rumień wędrujący – zmiana skórna o kształcie pierścienia, która może się powiększać i zmieniać kolor. Problem w tym, że rumień nie występuje u wszystkich pacjentów. U części chorych pierwszymi objawami są gorączka, bóle głowy, przewlekłe zmęczenie czy ogólne rozbicie, które łatwo zbagatelizować lub pomylić z inną infekcją. Co więcej, samoistne zniknięcie rumienia wędrującego nie oznacza wyleczenia – wręcz przeciwnie, może sugerować, że bakterie zaczynają przenikać do głębszych tkanek.
W obliczu rosnącej liczby zachorowań nie brakuje osób, które po ukąszeniu kleszcza decydują się na zbadanie samego pasożyta. Tymczasem NFZ i eksperci jednoznacznie ostrzegają: badanie kleszcza nie daje żadnej wiarygodnej informacji na temat ewentualnego zakażenia człowieka. Jak wyjaśnia prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, Monika Pintal-Ślimak, testowanie kleszczy nie jest uznawane za badanie diagnostyczne i nie jest rekomendowane przez środowiska naukowe ani kliniczne.
Badanie pasożyta pozwala jedynie stwierdzić, czy jest on nosicielem krętków Borrelia. Nie daje jednak żadnej pewności, że bakterie zostały przekazane człowiekowi. Co więcej, dodatni wynik może wywołać niepotrzebny niepokój, a wynik ujemny – fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Jedyną wiarygodną drogą diagnozy jest obserwacja własnego organizmu i w razie potrzeby – konsultacja lekarska oraz wykonanie testów serologicznych z krwi.
Eksperci podkreślają, że kluczowe znaczenie ma profilaktyka – zarówno ta fizyczna, jak i diagnostyczna. Odpowiednia odzież, repelenty, regularne oględziny skóry po pobycie w terenie oraz szybkie usuwanie kleszczy to podstawowe sposoby ograniczania ryzyka. Jednak równie ważne jest to, by nie lekceważyć żadnych niepokojących objawów i nie opóźniać wizyty u lekarza. Im wcześniej choroba zostanie rozpoznana, tym większa szansa na pełne wyleczenie bez powikłań.