Według najnowszych danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS), w 2024 r. Polacy spędzili na zwolnieniach lekarskich z powodu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania aż 30,3 miliona dni. To o 16 proc. więcej niż rok wcześniej. W praktyce oznacza to, że co ósme L4 było związane z problemami psychicznymi. W ten sposób zaburzenia psychiczne znalazły się w pierwszej piątce najczęstszych przyczyn absencji chorobowej – tuż obok urazów, zatruć, chorób układu mięśniowo-szkieletowego i oddechowego oraz ciąży.
Czytaj też: Rozmowa to jest wysiłek. A ludzie nie lubią się wysilać. Jest nam jednak potrzebna do życia jak powietrze
Z danych wewnętrznych sieci medycznej enel-med wynika, że w tym samym czasie liczba wizyt dorosłych pacjentów u psychologów i psychiatrów wzrosła o 63 proc. w porównaniu z 2023 r. To nie chwilowy skok – w poprzednich latach dynamika ta również rosła: 49 proc. wzrostu w 2023 r., 32 proc. w 2022 r. Mamy więc do czynienia z trendami długoterminowymi, a nie sezonowym zaburzeniem.
Sylwia Bartczak, psycholożka z Centrum Zdrowia Psychicznego enel-med, mówi:
Współczesne życie to nieustanny pośpiech: praca, nauka, milion obowiązków, dzieci, przeciążenie, technologia – mózg nigdy nie odpoczywa. Jesteśmy na wysokich obrotach przez całą dobę, bez chwili wytchnienia. A mimo to, zamiast lepiej zadbać o siebie, często nie zauważamy, jak bardzo ten ciągły stres i brak odpoczynku wpływają na nasze zdrowie psychiczne. Choć rosnąca świadomość na temat zdrowia psychicznego jest krokiem do przodu, to wciąż zbyt mało robimy, by przeciwdziałać narastającemu kryzysowi. To nie jest kwestia luksusu, to pilna potrzeba, której nie możemy już ignorować
Kryzys psychiczny Polaków się pogłębia
Największe poruszenie budzą dane dotyczące dzieci i młodzieży. Jak informuje enel-med, w 2024 roku liczba wizyt psychologicznych i psychiatrycznych w tej grupie wiekowej wzrosła aż o 140 proc. To skok bezprecedensowy, który zwraca uwagę nie tylko na skalę problemu, ale również na zmieniające się społeczne nastawienie wobec zdrowia psychicznego najmłodszych.
Czytaj też: Terapia środowiskowa – budujemy pacjentom świat na nowo, w pracy nie ma nudy
Coraz więcej rodziców nie bagatelizuje już sygnałów alarmowych i podejmuje decyzję o konsultacji ze specjalistą na wczesnym etapie – zanim pojawi się poważny kryzys. Eksperci podkreślają, że choć statystyki mogą wydawać się alarmujące, sam fakt wzrostu liczby wizyt to również dowód na rosnącą świadomość rodzicielską i przełamywanie tabu wokół psychoterapii dzieci.

Za tymi liczbami kryją się jednak bardzo realne, często dramatyczne historie. Dzieci coraz częściej mierzą się z napięciem, które przekracza ich możliwości adaptacyjne. Przeciążenie systemu edukacyjnego, wyśrubowane oczekiwania społeczne i rodzinne, życie w świecie wiecznej oceny – zarówno w klasie, jak i w mediach społecznościowych – sprawiają, że dzieci i nastolatki żyją w warunkach chronicznego stresu. Do tego dochodzi presja sukcesu, brak przestrzeni na porażkę, a często także brak czasu na zwykłą dziecięcą beztroskę.
Sylwia Bartczak, psycholożka z enel-med, tłumaczy:
Współcześnie dzieci nie tylko walczą z wymogami szkolnymi, ale też z oczekiwaniami, które są na nich nakładane – przez szkołę, rodziców i coraz częściej media społecznościowe. Nierzadko są zmuszane do spełniania niezrealizowanych marzeń swoich rodziców, biorąc na siebie ich niespełnione ambicje. W dodatku obciążenie obowiązkami, nadmiar zajęć pozalekcyjnych, a także presja bycia idealnym w każdej dziedzinie życia powodują, że młodzi ludzie nie mają czasu na odpoczynek ani na relaks. To, co zaczyna się od drobnych trudności, przeradza się w poważne kryzysy.
Z punktu widzenia rozwoju psychicznego, dzieci i młodzież są szczególnie narażone na długofalowe konsekwencje nierozpoznanych i nieleczonych problemów emocjonalnych. Zaburzenia lękowe, depresyjne czy adaptacyjne mogą rzutować na ich dorosłe życie, wpływać na relacje, wybory życiowe, a także stan zdrowia fizycznego. Dlatego tak ważne jest, by wzrost liczby wizyt nie był tylko chwilowym trendem, lecz sygnałem głębszych zmian: kulturowych, edukacyjnych i systemowych.
Problemów psychicznych nie wolno bagatelizować
Kryzys psychiczny dotyka też firmy. Eksperci przypominają, że zwolnienia lekarskie wynikające z zaburzeń psychicznych powinny być traktowane na równi z tymi spowodowanymi chorobami fizycznymi. Tymczasem wielu pracodawców wciąż nie potrafi rozpoznać wczesnych sygnałów problemu.
Alina Smolarek, dyrektorka HR w enel-med, mówi:
Jeśli pracownik odczuwa ból kręgosłupa, kierujemy go do fizjoterapeuty lub ortopedy – tak samo powinniśmy podchodzić do zdrowia psychicznego. Im szybciej zostanie postawiona diagnoza i wdrożone odpowiednie wsparcie, tym krótszy będzie czas absencji, a pracownik szybciej wróci do pełni sił. Dlatego jeśli w firmie obserwujemy niepokojące sygnały – spadek zaangażowania, wyraźne przemęczenie czy wzrost liczby zwolnień w tym obszarze – warto zareagować.
W praktyce oznacza to konieczność nie tylko oferowania pakietów medycznych obejmujących wsparcie psychologiczne, ale także budowania kultury organizacyjnej, w której korzystanie z takiej pomocy nie wiąże się z piętnem czy lękiem przed stygmatyzacją.
Narastający kryzys zdrowia psychicznego nie może być dłużej postrzegany jako problem jednostkowy czy luksusowy. Skala zjawiska – zarówno w statystykach ZUS, jak i w danych komercyjnych operatorów – jednoznacznie wskazuje, że mamy do czynienia z poważnym wyzwaniem zdrowotnym i społecznym. Dlatego potrzebujemy nie tylko większej dostępności specjalistów, ale też systemowych działań prewencyjnych: edukacji, wczesnej diagnostyki, wspierania zdrowia psychicznego dzieci i dorosłych na każdym etapie życia.