Dane z badania przeprowadzonego przez Opinia24 na zlecenie Schulke Polska nie pozostawiają złudzeń: choć 85 proc. Polaków deklaruje, że używa środków do dezynfekcji, to niemal co piąty zakleja ranę plastrem bez jej wcześniejszego odkażenia. Jeszcze bardziej niepokoi fakt, że tylko 64 proc. respondentów zgadza się ze stwierdzeniem, że każda rana wymaga dezynfekcji.
Czytaj też: Wrocławski szpital leczy rany, zanim staną się bliznami – nowoczesna terapia dla najmłodszych
W codziennym pośpiechu coraz częściej ignorujemy te podstawowe zasady higieny – odruchowo zaklejamy rankę plastrem, polegamy na wodzie z kranu lub przestarzałych metodach, nie zastanawiając się nad możliwymi konsekwencjami. Tymczasem nawet niewielka rana, jeśli zostanie zanieczyszczona i pozostawiona bez odpowiedniego oczyszczenia, może prowadzić do poważnych powikłań – od miejscowego zakażenia, przez ropnie, aż po infekcje ogólnoustrojowe, wymagające leczenia szpitalnego.
Jak Polacy dbają o swoje rany?
Otarcia, zadrapania, mniejsze oparzenia – to najczęstsze typy urazów, jakie przytrafiają się nam i naszym dzieciom. Jak pokazuje badanie, 72 proc. osób utożsamia codzienne rany z otarciami, 71 proc. z zadrapaniami, a 69 proc. ze skaleczeniami przy krojeniu. Problem w tym, że z tą świadomością nie idzie w parze odpowiednia reakcja. Wciąż dominuje podejście: „to tylko ranka, samo przejdzie”. Brakuje wiedzy o tym, że nawet drobne urazy mogą być potencjalnym zagrożeniem, zwłaszcza jeśli dochodzi do kontaktu z ziemią, kurzem, zanieczyszczoną wodą lub powierzchniami, na których mogą znajdować się bakterie. W przypadku dzieci, które często przewracają się na placach zabaw, i osób starszych, u których proces gojenia jest wolniejszy, konsekwencje takiego zaniedbania mogą być wyjątkowo poważne.
Czytaj też: Mikrobiom jak trener personalny. Niesamowite odkrycie polskich naukowców
Dr hab. n. med. Barbara Joanna Bałan, internistka, immunolog, specjalistka medycyny podróży i pracy, alarmuje:
W gabinecie bardzo często spotykam pacjentów, którzy przychodzą z rozległym stanem zapalnym, ropniem, a czasem nawet z zakażeniem ogólnoustrojowym. Kiedy pytam, jak wyglądał początek, słyszę: „Zaciąłem się przy goleniu, nic wielkiego”, „Obtarły mnie nowe buty”, „Dziecko się przewróciło na placu zabaw”. Problem w tym, że nic nie zostało wtedy odkażone. Ranę zaklejono plastrem, czasem jeszcze wcześniej polano wodą utlenioną – i zostawiono.
Jak dodaje, pacjenci nie mają świadomości, że nawet drobna ranka to potencjalne wrota infekcji:
Zakażenie może się rozszerzyć, zamienić w ogólnoustrojowe zapalenie, zwłaszcza jeśli rana jest zanieczyszczona, a pacjent nie ponawiał szczepień ochronnych z dzieciństwa. Zagrożenie śmiertelną chorobą jaką jest np. tężec jest nadal realne, tak więc profilaktyczne szczepienie przeciw tej chorobie powinno się powtarzać raz na 10 lat, lub wykonywać je po zranieniu, w wyniku którego doszło do zabrudzenia rany np. ziemią. To oczywiście nie zwalnia nas od oczyszczenia i zdezynfekowania rany w pierwszej kolejności.
Z badania wynika także, że 36 proc. Polaków wciąż uważa, że środek dezynfekujący musi szczypać, by działać. Kolejne 30 proc. w ogóle nie wie, czy odczucie bólu jest istotnym wskaźnikiem skuteczności. To przekonanie skutecznie odstrasza od stosowania nowoczesnych, bezpiecznych preparatów – zwłaszcza w przypadku dzieci.

Tymczasem istnieją środki nie tylko skuteczne, ale też delikatne – takie jak oktenidyna. Niestety, tylko 14 proc. respondentów w ogóle wie, czym ona jest. Aż 66 proc. Polaków nigdy o niej nie słyszało, mimo że jest powszechnie stosowana w szpitalach i rekomendowana jako bezpieczna dla skóry wrażliwej, także dziecięcej.
Mgr Jolanta Dynarska, pielęgniarka, specjalistka opieki długoterminowej nad ranami, mówi:
Oktenidyna działa szybko, nie szczypie, nie barwi skóry. Ale jeśli pacjent wciąż wierzy, że dezynfekcja musi boleć, nie sięgnie po coś, co daje komfort. Dlatego musimy zmieniać te nawyki.
Problem może wynikać z niskiej świadomości zdrowotnej, braku podstawowej edukacji w zakresie pierwszej pomocy oraz przywiązania do przestarzałych metod. W wielu domach nadal stosuje się wodę utlenioną, spirytus czy jodynę – substancje, które mogą powodować ból, wysuszać lub uszkadzać tkanki, a przy tym nie zawsze są skuteczne przeciwko najczęstszym drobnoustrojom.
Wnioski z badania są gorzkie: choć deklarujemy, że troszczymy się o zdrowie, w praktyce zbyt często lekceważymy drobne urazy. A przecież większości powikłań można by zapobiec, reagując natychmiast – odkażając ranę odpowiednim preparatem i monitorując gojenie. To prosta interwencja, która może uratować zdrowie, a niekiedy nawet życie. Czy Polacy zmienią nawyki, zanim „zwykłe zadrapanie” zamieni się w tygodniową hospitalizację?