Karla Flores miała zaledwie 18 lat, gdy zaczęła doświadczać uporczywego podwójnego widzenia. Lekarze długo nie potrafili znaleźć przyczyny. „Czułam, że nikt mi nie wierzy. Przez miesiące żyłam w niepewności, aż wreszcie okulistka potraktowała mnie poważnie i skierowała do specjalistów” – wspomina dziś.
Diagnoza była jak cios: struniak – rzadki, trudny do leczenia rodzaj nowotworu wywodzący się z pozostałości struny grzbietowej, struktury zarodkowej, z której rozwija się kręgosłup. Co roku w USA diagnozuje się zaledwie ok. 300 przypadków, ale Karla miała wyjątkowego pecha: dwa, niezależne od siebie struniaki. Jeden otaczał rdzeń kręgowy u podstawy czaszki, drugi oplatał pień mózgu – strukturę krytyczną dla podstawowych funkcji życiowych.
Chirurgiczna interwencja była konieczna, ale dostęp do guza niemal niemożliwy. Tradycyjna metoda – od tyłu – wiązała się z wysokim ryzykiem uszkodzenia rdzenia. Inne podejścia (np. przez nos lub usta) groziły naruszeniem struktur takich jak tętnica szyjna, żyła szyjna, nerwy odpowiedzialne za mowę i przełykanie czy trąbka Eustachiusza.
Wtedy dr Mohamed A.M. Labib, neurochirurg z University of Maryland Medical Center (UMMC), postanowił spróbować czegoś, czego wcześniej nikt nie robił: podejścia przez oczodół. Pomysł wziął się z badań prowadzonych w Skull Base 360o Laboratory, gdzie Labib ćwiczył nowe metody operowania guzów podstawy czaszki na zwłokach. Oczodół nazwał „trzecią dziurką od nosa” – alternatywnym, bezpieczniejszym korytarzem chirurgicznym do trudno dostępnych struktur.
Operacja przez trzecią dziurkę od nosa – chirurgia, jakiej świat jeszcze nie widział
Zespół UMMC zaplanował zabieg co do najmniejszego szczegółu. Neurochirurdzy współpracowali z chirurgami plastycznymi i onkologami. W pierwszej fazie chirurg twarzowy, dr Kalpesh Vakharia, wykonał nacięcie wewnątrz dolnej powieki, nie naruszając skóry ani zewnętrznych struktur. Dodatkowe nacięcie wykonano wewnątrz jamy ustnej, co pozwoliło na usunięcie fragmentu kości policzkowej i dolnej ściany oczodołu.
Czytaj też: Ząb w oku. Nieprawdopodobna operacja przywraca wzrok, gdy nie ma już innych opcji
Tym kanałem wprowadzono narzędzia chirurgiczne. Użyto endoskopu – cienkiej rurki z kamerą i źródłem światła. Z jego pomocą dr Labib dotarł do guza, przewiercił się przez zmienione nowotworowo kręgi i zaczął delikatnie usuwać guz z okolic rdzenia kręgowego. Każdy ruch wymagał chirurgicznej precyzji – milimetrowy błąd mógł oznaczać katastrofę.

Zabieg trwał kilkanaście godzin. Po zakończeniu resekcji guzów dolna ściana oczodołu została odbudowana przy pomocy tytanowej płytki. Kość policzkową zrekonstruowano przeszczepem z biodra Karli. Dodatkowo w osobnym zabiegu zespolono kręgi C1 i C2, aby zapobiec niestabilności odcinka szyjnego kręgosłupa.
Operacja przez oczodół była tylko jednym z trzech chirurgicznych starć z nowotworem. Wcześniej lekarze przeprowadzili klasyczną kraniotomię, aby usunąć część guza uciskającego pień mózgu. Kolejny etap to procedura endoskopowa przez nos, tzw. dostęp przeznosowy, która pozwoliła usunąć resztki guza bez potrzeby otwierania czaszki.
Dr Andrea Hebert, specjalistka otolaryngologii, która uczestniczyła w obu operacjach, mówi:
To podejście 360 stopni. Łączymy metody otwarte z minimalnie inwazyjnymi, szanując granice anatomiczne i jednocześnie zmniejszając ryzyko powikłań.
Po zakończeniu zabiegów Karla przeszła terapię protonową w Maryland Proton Treatment Center. Protony, w odróżnieniu od tradycyjnej radioterapii, mogą być precyzyjnie skierowane na guz, minimalizując uszkodzenia tkanek otaczających. Terapia była nadzorowana przez dr Marka Mishrę, profesora radioterapii onkologicznej.

Dr Mohamed A.M. Labib dodaje:
Takich operacji nie robi się w pojedynkę. Potrzebna jest zgrana drużyna, ale także możliwość ćwiczeń na ciałach dawców. To dzięki darowi ludzi, którzy oddali ciała nauce, mogliśmy ćwiczyć procedurę, która uratowała Karli życie.
Dla prof. Berta W. O’Malleya, prezesa UMMC, to wydarzenie wpisuje się w misję szpitala jako placówki akademickiej:
Zespół mógł wybrać standardową, inwazyjną operację. Zdecydowali się na nowatorską drogę, by ocalić życie i jakość życia młodej kobiety. To esencja chirurgii przyszłości.
O’Malley to międzynarodowy autorytet w dziedzinie chirurgii głowy i szyi oraz pionier robotycznej chirurgii przez jamę ustną. Jego słowa nie są więc pustym zachwytem – to głos człowieka, który rozumie, jak wielkim przełomem była ta operacja.
Karla ma dziś 20 lat. Choć zmaga się z niewielkimi problemami z ruchomością lewego oka (wynik uszkodzenia nerwu przez guz), to wraca do normalności. Chce uczyć się zawodu manicurzystki. „Uczę się cieszyć każdym dniem. Przypominam sobie, że każdy krok naprzód to zwycięstwo. Najważniejsze, że nie przestałam wierzyć w siebie” – mówi.
Choć podejścia przezoczodołowe były wcześniej stosowane w operacjach zatok czy guzów mózgu, nigdy dotąd nie służyły do usunięcia guza kręgosłupa. Operacja Karli otwiera zupełnie nowe możliwości: mniejsze ryzyko, brak blizn, szybsza rekonwalescencja. Lekarze z UMMC planują publikację naukową i prezentację techniki na międzynarodowych kongresach. Nie ma wątpliwości, że to dopiero początek nowego rozdziału w chirurgii podstawy czaszki.