Dobra diagnostyka laboratoryjna – to się wszystkim opłaca


Dobra diagnostyka laboratoryjna – na tej nowoczesnej skorzystają nie tylko pacjenci, lecz także system ochrony zdrowia. Diagnoza zostanie postawiona szybciej, a czas hospitalizacji w wielu przypadkach ulegnie istotnemu skróceniu. Krótki czas oczekiwania na wyniki badań i trafna diagnoza zapewnią skuteczne leczenie m.in. kardiologiczne, leczenie sepsy oraz chorób płucnych.
Fot. Freepik

Fot. Freepik

Wyzwania w diagnostyce laboratoryjnej pokazuje raport firmy Roche, przygotowany we współpracy z HTA Consulting, Fundacją MY Pacjenci oraz Instytutem Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej. Przekrojowo przedstawia znaczenie nowoczesnych rozwiązań diagnostycznych i ich wpływ na jakość opieki, efektywność ekonomiczną oraz bezpieczeństwo pacjentów.

Poprawa diagnostyki laboratoryjnej może ograniczyć liczbę zbędnych hospitalizacji oraz skrócić czas pobytu w szpitalu pacjentów niskiego ryzyka, co przełoży się na oszczędności sięgające milionów złotych rocznie. Ogólne przesłanie raportu jest takie, że nie ma nowoczesnego leczenia bez dobrej diagnostyki laboratoryjnej.

– Prawidłowa diagnoza nierzadko bywa postawiona dopiero w szpitalu, nie na poziomie ambulatorium. To w szpitalu skupiamy się na leczeniu, bo sama diagnostyka jest trudna, wieloetapowa. W dodatku nie ma jednolitych rozwiązań dla całego kraju. Diagności laboratoryjni skarżą się, że w szpitalu brakuje im dialogu z lekarzami. Polski pacjent w kleszczach systemu ochrony zdrowia nierzadko sam sobie robi badania diagnostyczne. A potem wyniki sam interpretuje z dr Googlem w rękumówiła w czasie konferencji prasowej prezentującej wyniki i rekomendacje płynące z raportu dr Magdalena Władysiuk, prezes Stowarzyszenia CEESTAHC, wiceprezes firmy HTA Consulting, z wykształcenia lekarz.

Magdalena Kołodziej z Fundacji MY Pacjenci podkreśliła, że w naszej ochronie zdrowia patrzymy na wiele spraw krótkoterminowo, skąpimy na nowoczesną diagnostykę, a ta w przyszłości dałaby korzyści dla systemu ochrony zdrowia.

Dr Magdalena Władysiuk:

Wartość rynku diagnostyki laboratoryjnej w krajach europejskich systematycznie wzrasta. Także w Polsce obserwuje się wzrost finansowania o 12 proc. w latach 2020–2021, choć sektor ten nadal pozostaje silnie niedofinansowany w porównaniu do krajów Europy Zachodniej. Wydatki na diagnostykę laboratoryjną w Polsce wynoszą 13 euro na mieszkańca – trzykrotnie mniej niż wynosi średnia europejska – 39,9 euro. Polska zajmuje jedno z najniższych miejsce w Europie.

Zdaniem ekspertki decyzje o wdrożeniu nowych rozwiązań diagnostycznych mogą być podejmowane centralnie (dla najdroższych technologii) lub lokalnie – przez świadczeniodawców. W praktyce większość decyzji pozostaje w gestii osób zarządzających ośrodkiem. Inwestycja w jakość świadczeń może mieć istotny wpływ na opłacalność usługi, nawet jeśli nie zmienia wyceny punktowej produktu rozliczeniowego!

Dlaczego szybka i trafna diagnostyka jest tak ważna w przypadku chorób serca

Z raportu wynika, że nowoczesne rozwiązania w diagnostyce laboratoryjnej niewydolności serca mogłyby przynieść:

  • Wysoką wiarygodność wyników.
  • Szybki skrining pacjentów i skierowanie na dalsze badania.
  • Możliwość oceny rokowania i identyfikacji najcięższych przypadków.
  • Skrócenie czasu od zgłoszenia się pacjenta do rozpoczęcia terapii.
  • Monitorowanie stanu pacjenta także po wypisie ze szpitala.
  • Zmniejszenie ryzyka zgonu oraz rehospitalizacji.
  • Skrócenie czasu na izbie przyjęć.
  • Zmniejszenie liczby hospitalizacji (do 13%).
  • Skrócenie czasu hospitalizacji (do 0,5 dnia)

Prof. Agnieszka Pawlak, kardiolog, specjalista Chorób Wewnętrznych, kierownik Pododdziału Niewydolności Serca i Transplantologii oraz Pracowni Echokardiografii w Klinice Kardiologii PIM MSWiA, członek European Heart Academy, podkreśliła, że 95 proc. wydatków na leczenie niewydolności serca to wydatki szpitalne.

Prof. Pawlak:

Wzrastają koszty leczenia chorych. W dodatku z niewydolnością serca mamy coraz więcej młodych ludzi. Diagnoza powinna być postawiona natychmiast. Jak najszerzej należy wykorzystać oznaczenia odpowiednich biomarkerów, w tym przede wszystkim NT-proBNP.

Prof. Piotr Rozentryt, specjalista z kardiologii i nefrologii, kierownik Katedry Chorób Przewlekłych i Zagrożeń Cywilizacyjnych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, podkreślił, że obecnie mamy ponad półtora miliona chorych z niewydolnością serca, a ich liczba będzie rosnąć.

– Nowoczesna diagnostyka powinna być skierowana na wcześniejszy etap choroby, na grupy ryzyka: osoby z nadciśnieniem tętniczym, otyłością, cukrzycą. Polska jako jedyny kraj w Europie leczy chorych w szpitalu. Dopiero tworzymy system opieki ambulatoryjnej. Żadna diagnostyka, procedura lecznicza nie przyniesie efektu, jeśli społeczeństwo nie weźmie współodpowiedzialności za swoje zdrowie. Nie ma edukacji zdrowotnej w przedszkolu, szkole. Dlaczego nie ma bajek o dobrym i złym cholesterolu? 50-latka bardzo trudno się edukuje – mówił Piotr Rozentryt.

– Każde opóźnienie w postawieniu trafnej diagnozy i rozpoczęciu terapii niewydolności serca może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych – podkreślała dr Władysiuk.

Czytaj także: Nowa nadzieja dla milionów! Serce po zawale da się naprawić

Jej zdaniem problemem jest zarówno długi czas oczekiwania na specjalistyczne badania diagnostyczne, jak i niewystarczająca diagnostyka, szczególnie na oddziałach innych niż kardiologiczne.

Potencjalne korzyści nowoczesnych rozwiązań w diagnostyce ostrych zespołów wieńcowych:

  • Szybki skrining pacjentów z objawami OZW.
  • Wstępna kwalifikacja pacjenta w warunkach przedszpitalnych przez ratowników medycznych lub lekarzy POZ.
  • Identyfikacja pacjentów o podwyższonym ryzyku zgonu.
  • Możliwość bezzwłocznego wdrożenia leczenia.
  • Redukcja śmiertelności i ryzyka zdarzeń sercowo-naczyniowych.
  • Ograniczenie czasu na izbie przyjęć (różnica do 2h).
  • Możliwy spadek kosztów świadczeń związanych z epizodem (do 46 proc.).

W przebiegu sepsy każda godzina ma znaczenie

Prof. Barbara Adamik z Katedry i Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, autorka licznych publikacji naukowych na temat sepsy, podkreśliła, że rozpoznanie sepsy na wczesnym etapie zwiększa szansę na przeżycie pacjenta.

– Problem polega na tym, że nie ma specyficznego markera sepsy. Aktywność reakcji zapalnej widać po poziomie leukocytów. Bardzo trudne jest zidentyfikowanie czynnika zakażenia. W tym celu pobiera się pacjentowi krew i inne płyny. Dziś czeka się na wynik tydzień. Bakterię identyfikuje się do kilku, kilkunastu godzin. Obserwuje się niewydolność układu oddechowego lub układu krążenia, nerek. Pojawiają się zaburzenia ze strony układu nerwowego. Brakuje bardzo krajowego rejestru sepsy oraz planu walki z sepsą – mówiła prof. Adamik.

Czytaj także: Proteza z osierdzia wołowego ratuje nie tylko przed amputacją kończyny

W przypadku sepsy kluczowe jest najszybsze postawienie trafnej diagnozy oraz bezzwłoczne wdrożenie leczenia, co znacząco poprawia rokowania i zmniejsza ryzyko zgonu oraz powikłań. Wysoka wiarygodność wyników badań diagnostycznych może zapewnić skrining pacjentów na wczesnym stadium choroby. Umożliwi skrining w kierunku wielu patogenów jednocześnie i rozpoznanie wariantów antybiotykoopornych. Skróci czas oczekiwania na wynik. Umożliwi szybką decyzję o włączeniu lub wykluczeniu antybiotykoterapii, możliwość skrócenia czasu jej prowadzenia (0-6 dni). Skróci czas hospitalizacji, w tym pobyt na OIT (0-7 dni). Obniży koszty hospitalizacji (do 35 proc.)

Dr hab. Szczepan Cofta, pulmonolog z Katedry i Kliniki Pulmonologii, Alergologii i Onkologii Pulmonologicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu zwrócił uwagę na niedobory kadrowe, niekorzystną wycenę świadczeń laboratoryjnych i braki w wyposażeniu laboratoriów.

– Wyzwaniem jest zagubienie w ocenie pewnych technologii laboratoryjnych. Potrzebna jest edukacja środowisk medycznych oraz nadzór nad jakością zwłaszcza nowych badań. W naszym szpitalu mamy zespół ds. diagnostyki laboratoryjnej. Dyskutujemy nad nowymi rozwiązaniami i edukujemy – mówił pulmonolog.

Łagodne infekcje dróg oddechowych wyzwaniem dla pediatrów i lekarzy POZ

Ze względu na częste występowanie, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, łagodne infekcje dróg oddechowych stanowią znaczące obciążenie dla systemu ochrony zdrowia. Kluczowym elementem w zapewnieniu skutecznego leczenia oraz ograniczaniu rozprzestrzeniania się infekcji jest szybka i precyzyjna diagnostyka.

Czytaj także: Wirusy, które budzą demencję. Nieoczekiwany duet może prowadzić do choroby Alzheimera

Dostępność dobrej jakości testów diagnostycznych jest szczególnie istotna w przypadku pacjentów z nasilonymi objawami zgłaszających się do szpitala.

Potencjalne korzyści nowoczesnych rozwiązań w diagnostyce łagodnych infekcji dróg oddechowych:

  • Skrócenie procesu diagnostycznego i czasu na izbie przyjęć.
  • Ograniczenie liczby wykonywanych testów – brak konieczności potwierdzenia wyniku, jak w przypadku szybkich testów antygenowych.
  • Zwiększenie trafności decyzji odnośnie leczenia – antybiotykoterapia vs leczenie antywirusowe, zmniejszenie zużycia antybiotyków.
  • Ograniczenie liczby / czasu hospitalizacji.
  • Możliwość zastosowania odpowiednich środków ochrony w celu zapobiegania dalszemu rozprzestrzenianiu zakażenia.
  • Ograniczenie liczby zwolnień chorobowych personelu.

Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog, mikrobiolog, diagnosta laboratoryjny z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej WUM przypomniał, że pacjenci nie chcą pamiętać, że konsekwencją lekceważenia takich zakażeń może być zapalenie mięśnia sercowego czy posocznica.

– Po pandemii społeczeństwo stało się bardziej świadome, upowszechniły się szybkie kasetkowe testy. Mamy jednak ogromny problem z antybiotykami. Wielu pacjentów przyjmuje je na wirusy. Konieczna jest edukacja, że nie na każde przeziębienie należy brać antybiotyk. Polacy to społeczeństwo lekomanów – podsumował Tomasz Dzieciątkowski.

Czytaj także: Dlaczego antybiotyki nie zawsze działają? Przez lata żyliśmy w błędzie

Rekomendacje działań na rzecz poprawy dostępności do nowoczesnej diagnostyki laboratoryjnej

Jeśli chodzi o jakość opieki konieczny jest transparentny i cykliczny proces oceny dostępu do wyrobów diagnostycznych, ale także kompleksowe systemowe podejście do oceny jakości diagnostyki na poziomie szpitali zgodnie z wytycznymi postępowania klinicznego oraz aspektami wydajności ekonomicznej. Nie może zabraknąć ciągłego monitorowania wskaźników jakościowych z uwzględnieniem standardów procesów diagnostycznych i szkolenia kadry oraz monitorowania ograniczeń i barier w działalności laboratoriów diagnostycznych.

Konieczne są inwestycje w infrastrukturę i rozwiązania cyfrowe. Powinna powstać centralna lista metod diagnostycznych oraz centrum informacji nt. wybranych metod diagnostycznych. Diagności laboratoryjni powinni być szkoleni we współpracy z instytucjami monitorującymi ocenę procesów jakościowych.

W publicznym finansowaniu ważne jest urealnienie terminów dla ścieżki refundacyjnej odnośnie do wyrobów medycznych dla świadczeń gwarantowanych. Nie może zabraknąć regularnej taryfikacji i ocen metod finansowania świadczeń.

Powinien też powstać skoordynowany i zunifikowany system zbierania danych dotyczących diagnostyki na poziomie kraju. Dzięki temu możliwe byłoby monitorowanie i raportowanie liczby zlecanych badań laboratoryjnych zgodnie z wytycznymi postępowania klinicznego oraz ocena uzyskiwanych efektów klinicznych i wydajności systemu w oparciu o zbierane dane, z uwzględnieniem poprawy wydajności szpitala wraz z rozwiązaniami cyfrowymi, digitalizacją i automatyzacją procesów diagnostycznych, czy diagnostyczno-terapeutycznych.

Konieczne jest wprowadzenie stałych szkoleń dla kadry medycznej i zarządzającej odnośnie do nowych rozwiązań diagnostycznych. Trzeba wprowadzać szkolenia dotyczące tworzenia standardów postępowania klinicznego, a w krajowych wytycznych postępowania klinicznego, także w opiece szpitalnej, uwzględniać najnowsze rozwiązania diagnostyczne.

Pielęgniarki i położne mogą zlecać badania diagnostyczne. Niemniej w niektórych województwach w ogóle tego nie robią. Należy to zmienić.

Beata IgielskaB
Napisane przez

Beata Igielska

Tematyką zdrowia zajmuje się od 2020 r. Laureatka kilku nagród dziennikarskich. W styczniu 2025 r. została Dziennikarzem Medycznym Roku 2024 w kategorii Internet. Uwielbia tematy społeczne, ma wieloletnie doświadczenie w mediach ogólnopolskich. Pisze publicystykę, wywiady, reportaże – za jeden z nich została nagrodzona w 2007 r. Prywatnie wielbicielka dobrej literatury, muzyki, sztuki. Jej konikiem jest teatr – ukończyła oprócz polonistyki, także teatrologię. Lubi podróże.