W świecie, gdzie bezpieczeństwo pacjenta coraz częściej zależy od technologii i precyzji personalizowanej medycyny, lubelski Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr 4 wyróżnia się jako pionier. Dzięki stałemu zastosowaniu neuromonitorowania funkcji mózgu podczas operacji i terapii intensywnej, placówka nie tylko zmniejsza ryzyko powikłań neurologicznych, lecz także przyciąga światowej klasy ekspertów.
Czytaj też: Cztery nowe nerki w dwa dni – wielki sukces polskich transplantologów
Choć technologia pozwalająca monitorować mózg w czasie rzeczywistym jest dziś dostępna, wciąż rzadko wykorzystywana jest rutynowo na polskich salach operacyjnych i oddziałach intensywnej terapii. USK nr 4 w Lublinie łamie ten schemat – jako pierwszy ośrodek w Polsce wprowadził na stałe neuromonitoring u pacjentów w stanie ciężkim, a także podczas znieczulenia operacyjnego. Zespół kierowany przez prof. dr hab. n. med. Wojciecha Dąbrowskiego buduje tę praktykę od dekady, dzieląc się doświadczeniem na międzynarodowych forach. Z tego powodu do Lublina przyjechał jeden z najwybitniejszych specjalistów w dziedzinie fizjologii mózgu – prof. Jose Antonio Laguna. Jego trzydniowa wizyta w czerwcu miała na celu nie tylko pogłębienie współpracy, ale też ocenę i wsparcie rozwoju klinicznych standardów, które już teraz uznawane są za jedne z najlepszych w Europie.
Dlaczego mózg trzeba monitorować pod narkozą?
Neuromonitorowanie to nie tylko wykresy i dane – to skuteczne narzędzie chroniące pacjenta przed tym, co niewidoczne gołym okiem.
Prof. dr hab. Wojciech Dąbrowski mówi:
Zgodnie z obecnymi wytycznymi monitorowanie funkcji mózgu na sali operacyjnej jest rekomendowane jako postępowanie z wyboru celem uniknięcia powikłań związanych z zaburzeniami funkcji mózgu. Wiemy już, że wdrożenie neuromonitorowania funkcji mózgu w naszym ośrodku pomogło skrócić czas pobytu pacjentów w szpitalu i uniknąć wielu poważnych powikłań, do których należą delirium, zaburzenia neuropsychologiczne, psychozy i dysfunkcje nerwowo-mięśniowe. Jego zastosowanie wpłynęło też na szybsze wybudzanie pacjentów po zabiegu.
Zastosowanie tej technologii pozwala na bieżąco śledzić aktywność elektryczną mózgu, a tym samym wykryć niepokojące zjawiska – niedokrwienie, ucisk nerwów czy oznaki nadmiernej sedacji. To szczególnie ważne u pacjentów w podeszłym wieku, którzy są bardziej narażeni na pooperacyjne zaburzenia poznawcze.

Niedostosowana głębokość znieczulenia może prowadzić do dramatycznych konsekwencji. Zbyt duża dawka środków anestetycznych spowalnia proces budzenia, zaś zbyt mała – może doprowadzić do przytomności pacjenta w trakcie operacji. Neuromonitorowanie pozwala uniknąć obu tych sytuacji, zapewniając optymalny poziom sedacji.
Technologia ta ma również kluczowe znaczenie na oddziałach intensywnej terapii. Dzięki niej możliwe jest bardziej precyzyjne dozowanie leków nasennych i wdrażanie tzw. wczesnej mobilizacji – rehabilitacji jeszcze przed zakończeniem hospitalizacji na OIT.
Prof. dr hab. Wojciech Dąbrowski tłumaczy:
Monitorowanie funkcji mózgu jest też niezmiernie istotne u pacjentów leczonych w warunkach intensywnej terapii. Obserwacja głębokości uśpienia pacjenta umożliwia spłycenie dawki środków nasennych w ciągu dnia, co z kolei pozwala na uzyskanie kontaktu z pacjentem i zmobilizowanie go do ćwiczeń, czyli wdrożenia tak zwanej wczesnej mobilizacji. Dzięki niej chorzy mogą opuścić szpital w znacznie lepszej kondycji, niż gdyby jedynie leżeli w łóżkach.
Jak dodaje, taki sposób leczenia nie tylko poprawia stan pacjentów, ale ma także wymierne efekty ekonomiczne – oddział intensywnej terapii w USK nr 4 już od kilku lat osiąga dodatni wynik finansowy. To najlepszy dowód na to, że jakość i efektywność mogą iść w parze.
Mózg pacjenta nie boli – ale to nie znaczy, że jest bezpieczny
Najbardziej niepokojące są te zaburzenia, które rozwijają się bezobjawowo. Neuromonitorowanie może ujawnić np. niejawne napady padaczkowe, skurcze naczyń mózgowych czy niedokrwienie spowodowane złą pozycją głowy u nieprzytomnego pacjenta. Dzięki temu możliwe jest podjęcie działań zanim pojawią się objawy neurologiczne, które – bez technologicznego wsparcia – byłyby wykryte zbyt późno.
Czytaj też: Przełomowy przeszczep w Chinach. Organ nie należał do człowieka
U chorych po urazach czaszkowo-mózgowych, takich jak wypadki komunikacyjne czy krwotoki śródczaszkowe, każda sekunda ma znaczenie. Neuromonitoring nie zastępuje klinicznej czujności, ale ją uzupełnia, oferując narzędzie pozwalające działać szybciej i skuteczniej.
W trakcie wizyty prof. Jose Antonio Laguna nie tylko obserwował zabiegi operacyjne, ale również szkolił personel, w tym lekarzy anestezjologów, studentów i pracowników neurochirurgii. Jak sam podkreśla:
Celem mojego przyjazdu jest pomoc w jeszcze lepszym zrozumieniu pracy mózgu podczas znieczulenia i u pacjentów leczonych w warunkach intensywnej terapii. Wiele osób zapewne może powiedzieć: „mój ojciec, matka, czy inny członek rodziny nie jest taki sam po operacji, jak przed nią”. Może być tak nawet, jeśli lekarz zrobił wszystko jak należy. Czasami jednak wynika to z niedostosowanej głębokości sedacji lub zaburzeń funkcji mózgu, które nie mają odzwierciedlenia w stanie klinicznym pacjenta.
Ekspert zauważa, że w wielu europejskich placówkach spotyka się z oznakami zbyt głębokiego znieczulenia, widocznymi w postaci „czarnej, pionowej linii” – braku aktywności mózgu. Tymczasem w Lublinie nie miał z tym do czynienia:
Jakość opieki i procedur stosowanych w USK Nr 4 w Lublinie jest bardzo wysoka, na najwyższym światowym poziomie. Lekarze są bardzo zaangażowani w ochronę pacjentów w tym zakresie, co nie jest standardem nawet w najlepszych europejskich szpitalach.
W dobie starzejącego się społeczeństwa, wzrostu liczby operacji i coraz większej wrażliwości na jakość opieki zdrowotnej, neuromonitorowanie staje się nie luksusem, lecz koniecznością. USK nr 4 w Lublinie pokazuje, że nawet w ramach publicznej ochrony zdrowia można wdrażać światowe standardy i zmieniać realnie los pacjentów. Jeśli mózg to najważniejszy narząd człowieka – to tym bardziej warto o niego zadbać, także podczas snu operacyjnego.