Zwierzęta leczą samotność. Australijski program pokazuje, jak pies lub kot mogą zmienić życie

W świecie, gdzie samotność staje się jednym z najpoważniejszych problemów zdrowia publicznego, australijski program Pets and People udowadnia, że najlepszym lekarstwem na izolację społeczną mogą być… zwierzęta. Inicjatywa połączyła osoby starsze i studentów zagranicznych, a efekty przerosły oczekiwania: poprawa zdrowia, nowe relacje i realna zmiana jakości życia – wszystko przy niewielkim koszcie.
Pies i jego właściciel – zdjęcie poglądowe /Fot. Unsplash

Pies i jego właściciel – zdjęcie poglądowe /Fot. Unsplash

Choć pandemia COVID-19 już za nami, jej skutki społeczne są wciąż odczuwalne – zwłaszcza wśród dwóch grup szczególnie narażonych na izolację: osób starszych przebywających w domach opieki oraz młodych dorosłych, w tym studentów zagranicznych. Samotność i brak więzi społecznych to nie tylko problem emocjonalny – prowadzą one do pogorszenia zdrowia fizycznego, spadku odporności, a nawet przyspieszenia procesów neurodegeneracyjnych.

Czytaj też: Polak chory prawie jak Węgier, ale deklaruje, że ma się dobrze

Z tego założenia wyszli badacze z Monash University, którzy wspólnie z Peninsula Health w ramach National Centre for Healthy Ageing (NCHA) stworzyli pionierski program Pets and People. Zamiast tradycyjnych terapii postawili na coś prostszego: cotygodniowe spotkania z udziałem zwierząt i wspólnych aktywności o tematyce zwierzęcej. Szczegóły opisano w czasopiśmie Complementary Therapies in Clinical Practice.

Zwierzęta łączą ludzi

W badaniu wzięło udział 30 osób starszych z dwóch domów opieki w stanie Wiktoria oraz 11 międzynarodowych studentów Monash University. Przez 18 tygodni uczestnicy spotykali się raz w tygodniu na godzinę. Głównym celem było przełamywanie barier społecznych i tworzenie więzi, a zwierzęta – zarówno prawdziwe, jak i robotyczne – były naturalnym łącznikiem.

Czytaj też: Depresja pod presją. 180-letni lek działa szybciej niż cokolwiek dotąd

Program został współtworzony w ramach tzw. action research, czyli metody, która zakłada aktywny udział uczestników w projektowaniu działań. W ramach zajęć pojawiały się takie aktywności jak wspólne układanie puzzli ze zwierzętami, śpiewanie piosenek o zwierzętach, bingo tematyczne czy rozmowy na temat własnych pupili. Towarzyszyły im żywe zwierzęta mieszkające w placówkach, psy i koty przynoszone przez rodzinę lub personel, a także robotyczni towarzysze – elektroniczne psy i koty zaprojektowane specjalnie z myślą o osobach starszych.

Zwierzęta są lekiem na całe zło świata – potwierdziły to kolejne badania /Fot. Unsplash

Dr Em Bould, główna badaczka projektu, mówi:

Program był zaprojektowany tak, aby tworzyć przestrzeń do rozmowy. Zwierzęta przełamywały lody. To, że uczestnicy mogli zacząć rozmowę od wspólnego zainteresowania, bardzo ułatwiało budowanie relacji.

Badanie wykazało znaczące zmiany w stanie emocjonalnym i zdrowotnym uczestników. Po zakończeniu programu średni wynik w skali samotności UCLA Loneliness Scale spadł z 49,4 do 41,4 punktów. Jednocześnie zauważono klinicznie istotny wzrost jakości życia – mierzony za pomocą narzędzia EQ-5D-5L – z poziomu 0,741 do 0,800.

Wypowiedzi uczestników były równie wymowne jak liczby. Jedna z seniorek powiedziała:

Byłam samotna, ale ten program mnie podniósł na duchu. Czuję, że zdobyłam przyjaciół. To sprawiło, że czuję się mniej samotna.

Z kolei jedna ze studentek dodała:

Po tych spotkaniach zawsze czułam się lepiej – spokojniejsza, pogodniejsza, po prostu szczęśliwsza niż wcześniej.

Podkreślano, że obecność żywych zwierząt, takich jak pies Barney należący do dr Bould, szczególnie sprzyjała otwieraniu się i budowaniu zaufania. Robotyczne koty i psy także były entuzjastycznie przyjęte, zwłaszcza przez osoby starsze, które nie mogły już mieć prawdziwych pupili.

Terapia, która się opłaca

Analiza kosztów wykazała, że średni wydatek na osobę, która uczestniczyła w programie przez co najmniej 10 z 18 tygodni, wynosił 237 dol. australijskich, czyli około 150 dol. amerykańskich. Przeprowadzono również analizę koszt-użyteczność, w której określono koszt uzyskania jednego roku życia skorygowanego o jakość (QALY) na poziomie 4017 AUD. To znacznie poniżej progu 28 000 AUD, który australijski rząd uznaje za opłacalny w kontekście interwencji zdrowotnych. Oznacza to, że program jest nie tylko skuteczny, ale i wyjątkowo opłacalny z perspektywy systemu opieki zdrowotnej.

Czytaj też: Bycie “nocnym markiem” sprzyja depresji. Naukowcy wiedzą, co można z tym zrobić

Sukces pilotażu sprawił, że program Pets and People został rozszerzony. Dr Bould nawiązała współpracę z organizacją Fronditha Care, która wdrożyła program we wszystkich pięciu swoich placówkach oraz w programach wsparcia społecznego.

Faye Spiteri, prezeska Fronditha Care, podkreśla, że inicjatywa ma realny wpływ na życie podopiecznych:

Z radością przyjęliśmy ten program, bo wiemy, jak wiele dobra przynoszą naszym seniorom zwierzęta. Widoczne zmniejszenie poczucia samotności i poprawa samopoczucia naszych mieszkańców pokazują, że to była trafna decyzja.

Zarówno uczestnicy, jak i personel dostrzegli nie tylko emocjonalne, ale też zdrowotne korzyści płynące z udziału w spotkaniach. Program przyniósł także wartość dodaną w postaci integracji międzypokoleniowej – młodzi dorośli i osoby starsze nawiązywali relacje, które często wykraczały poza ramy cotygodniowych spotkań.

Marcin PowęskaM
Napisane przez

Marcin Powęska

Biolog, redaktor naukowy Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER), dziennikarz popularnonaukowy OKO.press i serwisu Cowzdrowiu.pl. Publikował na łamach portalu Interia, w papierowych wydaniach magazynów "Focus", "Wiedza i Życie" i "Świat Wiedzy".